Poruszający wywiad z siostrą Magdaleny Żuk. „Piszą, że jestem tą brzydszą, że ją sprzedałam z zazdrości”
Jak tłumaczy Anna Cieślińska, do Marsa Alam pojechał wspólny znajomy Magdy i Markusa, ponieważ nikt z rodziny kobiety nie miał paszportu. – Kiedy dowiedzieliśmy się, jak tragiczna jest sytuacja, to nikt z nas się nie zastanawiał. Tato pojechał do Wrocławia z naszą młodszą siostrą... a później to już były tylko chwile na podjęcie decyzji. Markus zapytał Maćka, a ten bez żadnego zastanowienia powiedział: „Nie ma problemu” i poleciał. Nie każdego na to stać. Naszym zdaniem zrobił bardzo dużo, żeby pomóc – mówi.
Siostra Magdaleny Żuk tłumaczy, że kobieta pojechała sama do Egiptu, ponieważ Markus nie miał ważnego paszportu, a wyjazd miał być dla niego niespodzianką, dlatego dowiedział się o tym dzień przed wylotem. – To wyglądało mniej więcej tak, że Magda wstała rano i powiedziała Markusowi: „Kochanie, wstawaj, bo mam dla Ciebie niespodziankę. Lecimy do Egiptu.” Dopiero później okazało się, że żeby tam polecieć, to paszport musi mieć, co najmniej pół roku ważności. To nie było tak, że on w ogóle nie miał ważnego paszportu. Żadna z jej przyjaciółek również nie zdecydowała się lecieć z nią, bo miały już inne plany – tłumaczy.
Cieślińska przyznaje, że rodzina była w szoku po tym, jak zobaczyła nagranie obrazujące zachowanie Magdaleny w Egipcie. – Z jednej strony cieszymy się, że film ujrzał światło dzienne, a z drugiej... ten hejt, który wypłynął... to ciągłe obrażanie Magdy, mnie, moich rodziców... – tłumaczy. Opowiada także o fali hejtu, który wylał się po sprawie na nią i jej rodzinę. – Piszą, że jestem brzydszą siostrą, że ją sprzedałam z zazdrości. Inni mówią, że tuszuję wszystko, czekam tylko na odszkodowanie, a rodzicami manipuluję. Poza tym robię to wszystko dla własnych potrzeb i mam w tym jakiś interes – mówi.
Jak mówi kobieta, „każdy, kto znał Magdę wiedział, że nie da się nią sterować”. Zaznaczyła, że rodzina odcina się od ustaleń detektywa Rutkowskiego i nie współpracuje z nim. Tłumaczy też, że nie ma kontaktu z rezydentem, ponieważ poszedł na przymusowy urlop. – Reporter zaprosił go do udzielenia wywiadu. Usiadł, a potem odebrał telefon, w którym ktoś zabronił mu mówić. To jest dziwne. Później tłumaczyli, że to z uwagi na dobro śledztwa, ale śledztwo tam już zostało zakończone. Będą robić po prostu wszystko, żeby z Magdy uczynić wariatkę – uważa.