16-letnia Polka powiesiła się w brytyjskiej szkole. Znamy szczegóły śledztwa
Dagmara Przybysz powiesiła się w toalecie Pool Academy 17 maja 2016 roku. Dziewczyna mieszkała wraz ze swoją rodziną w brytyjskim Redruth od dziewięciu lat. Matka Dagmary, Ewelina przyznała, że jej córka, która była bardzo ładną kobietą, czuła się osamotniona po tym, jak większość jej przyjaciół, w tym jej chłopak, poszli do innej szkoły. „Dagmara często rozmawiała ze mną o swoich problemach i czuła się skrzywdzona, kiedy słyszała nieprzyjemne komentarze pod swoim adresem” – mówi matka dziewczyny. Dodaje, że jej córka miała głównie problem z jedną z dziewczyn, która ją wyzywała. „Nie wiem dokładnie, co do niej mówiła” – przyznaje. „Nie jestem w stanie stwierdzić, czy chodziło o komentarze natury rasistowskiej, jednak mogę potwierdzić, że moja córka wielokrotnie słyszała komentarze takie jak »głupia Polka«” – zaznacza.
Starszy koroner Emma Carlyon, która zajmuje się sprawą, podczas rozprawy przyznała, że jej zdaniem największym problemem Dagmary nie był rasizm, a zastraszanie.
Chłopak nastolatki Lewis Simpson przekazał, że poznali się, kiedy mieli 14 lat. Przyznał, że dziewczyna skarżyła mu się, że jej rówieśnicy rzucają do niech komentarze w stylu: „Wracaj do swojego kraju”. „Myślę, że to ją trochę dotknęło” – stwierdził.
„Możesz je rozjechać?”
Sąd ujawnił, że dzień przed popełnieniem samobójstwa, nastolatka została zabrana do szpitala przez swojego wujka Tomasza Dobka po tym, jak uderzyła pięścią w ścianę w trakcie lekcji, ponieważ - jak sama miała przyznać - niektóre dziewczyny się z niej śmieją. Wujek dziewczyny poinformował, że kiedy jechali do szpitala, minęli idące chodnikiem dwie dziewczyny w mundurkach szkolnych Pool Academy. Wtedy Dagmara miała zapytać go, „czy może je rozjechać”. Przyznał, że nie traktował tego komentarza poważnie. Krewny dziewczyny podał ponadto, że w dzień swojej śmierci dziewczyna zadzwoniła do niego o godzinie 6:20 informując, że połknęła jakieś tabletki.
Jędrzej, ojciec Dagmary, przyznał podczas rozprawy, że „córka skarżyła się na problemy w szkole, których jednak on nie rozumiał”. Poinformował, że tego dnia z żoną zastanawiali się, czy posłać córkę do szkoły, jednak - jak mówił - nie było widać, aby nastolatka rzeczywiście połknęła jakieś tabletki. „W przeciwnym razie zabralibyśmy ją do szpitala” – zaznaczył.
„Nie mówiła o problemach z rasizmem”
Susan Kent, która w Pool Academy zajmuje się niesieniem pomocy nastolatkom, stwierdziła natomiast, że według jej najlepszej wiedzy, „Dagmara nigdy nie wspominała nikomu o żadnych problemach z rasizmem ani żadną konkretną osobą w szkole”. Zeznała natomiast, że w styczniu 2015 roku dziewczyna skarżyła się, że jej mama była bardzo zła i krzyczała na nią, ponieważ nastolatka zgubiła swój telefon. Poinformowała także, że innym razem dziewczyna przyszła do szkoły z posiniaczoną głową.
Inni nauczyciele opisali Dagmarę jako „przyjazną, szczęśliwą i piękną dziewczynę”. Przyznali jednak, że obawiali się o wyniki jej egzaminów i podejrzewali, że nastolatka ma dysleksję.
Dochodzenie w sprawie śmierci nastolatki wciąż trwa.