500 minus - wakacyjna socjologia

Dodano:

Morderca wraca na miejsce zbrodni - to jeden z kanonów kryminalistyki. Dziennikarz też powinien sprawdzić, jak sprawy rok temu opisane, wyglądają teraz. Takie działania polecam socjologom, politykom i wszelkiej maści decydentom.

Okuninka, nieopodal Włodawy, tuż przy granicy polsko-białoruskiej i ukraińskiej. Warto tu przejechać ze względu na uroczy krajobraz, krystalicznie czyste jezioro Białe, trasy rowerowe, spływy kajakowe pograniczną rzeką Bug. Kiedyś, należące do państwowych zakładów pracy ośrodki wczasowe z domkami, przeszły w prywatne ręce. Jedni zachowali PRL- owski standard, inni, nowi właściciele postanowili ten standard podnieść. Ceny 2- 3 razy niższe niż w tak zwanych kurortach. W zeszłym roku były tu tłumy, w tym już nie. Dlaczego? Jak zwykle, „it's the economic, stupid” - mówił Bill Clinton.

Rok temu na rybkę w smażalni czekało się prawie godzinę. Teraz, obłożenie domków i hoteli spore, ale właściciele z sentymentem wspominają ubiegłe lato. Może pogoda nie taka? Może. Ale przyczyną jest 500 plus - wyjaśnia mi właściciel hotelu. W zeszłym roku ludzie dostali tę zapomogę. Często po raz pierwszy mogli z dziećmi pojechać na wakacje. Tanie wakacje, ale jednak jakieś. Później, co zrobili z 500 plus? Kasa idzie na spłatę kredytów, na nowy samochód, najlepsze i najdroższe kino domowe, nowe, modne meble - ergo na wakacje, nawet w taniej Okunince już w domowym budżecie miejsca brak. Nie krytykuje 500 plus i nie postuluję wakacji plus dla dzieci. Tym niemniej coś jest nie tak. Jest samochód i rata kredytu w wysokości 1 tysiąca złotych, a więc w realu program 500 minus. Dzieci od tego nie przybędzie, raczej wpływy do budżetu z VATu i akcyzy za benzynę.

Mniej turystów, mniejsze przychody ośrodków wczasowych, smażalni rybek, sklepów, klubów nocnych z muzyką disco polo, badziewia ze straganów. Jednak już wiosną do drzwi ośrodków wczasowych masowo pukali Ukraińcy i Białorusini: czy znajdzie się u was praca? Mogę sprzątać, gotować, stać za straganem - cokolwiek. Mała kasa? Nie, dla nas super. Za pobliskim Bugiem tyle w rok nie zarobimy.

Młoda, ładna i po studium kosmetologicznym mieszkanka Włodawy pomaga właścicielowi prowadzić ośrodek domków letniskowych. Sprząta, wita gości, odbiera telefony. - Z mojej klasy tylko ja zostałam tutaj, inni już dawno w Warszawie i w większych miastach. Już niedługo też wyjadę z miasteczka, które umiera ekonomicznie i demograficznie.

Młodzi Ukraińcy myślą jak załapać się do roboty na polskim Polesiu, później zrobić karierę w Warszawie w gastronomii, na budowie, jako sprzedawca w sklepie. Młodzi Polacy z Warszawy myślą jak wyrwać się do Anglii, Niemiec, Norwegii.

Moja partnerka, krojąc marchewkę, zraniła się w palec. We Włodawskim szpitalu ranę zszywał sympatyczny lekarz z bliskowschodniego kraju, pewnie islamista, na pewno migrant ekonomiczny. No i zszył, na terrorystę nie wyglądał. Pewnie, gdyby nie lekarz – migrant, zszyć by nie miał kto. Możemy być przeciwko muzułmańskim migrantom, toczyć dyskusje czy Ukraińcy zabierają czy dają pracę w Polsce. Wprowadzać programy prokreacyjne, zakazując pigułek „dzień po". Zapewniam, nie ma to żadnego znaczenia, co klasa polityczna zadecyduje. Ludzie sami wiedzą, co ze swoim życiem robić.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...