Wdowa po adm. Karwecie: W trumnie męża znaleziono worki na śmieci i szczątki innych osób
Wdowa po admirale Andrzeju Karwecie, który 10 kwietnia 2010 roku wraz z 95 innymi osobami zginął w katastrofie rządowego Tu-154M pod Smoleńskiem, przekazała opinii publicznej informacje o zawartości jego ponownie otwartej podczas ekshumacji trumny. – Otwarto trumnę, zobaczyłam mundur mojego męża. Pod mundurem bielizna, nie jego – mała, w znacznie mniejszym rozmiarze, zielona. Sądzę, że należała do przedstawiciela wojsk lądowych, szczuplejszego, niższego od mojego męża – mówiła.
Karweta dodała, że pod bielizną w trumnie znaleziono różnego rodzaju worki. – Jeden to worek, w jakim zwykle są transportowane ciała ofiar katastrof, morderstw, tyle tylko, że zwinięty i powiązany białym sznurem nylonowym, na jakim wieszano pranie. Obok dwa worki duże, ciemne, na śmieci. I reklamówka żółta, przejrzysta. Tak pochowano mojego męża – stwierdziła, dodając, że to jeszcze nie wszystko. – Ustalono, że w workach na śmieci w trumnie mojego męża były szczątki 8 osób, w tym mojego męża oraz dwa nierozpoznane, których już nie udało się zidentyfikować. Minęło już przecież ponad 7 lat – wskazywała.