Odszedł profesor Bogusław Wolniewicz – żelazny umysł i niezłomny charakter
Rodzina, przyjaciele, uczniowie, członkowie Instytutu Filozofii oraz czytelnicy i słuchacze pożegnali profesora Bogusława Wolniewicza we środę 9 sierpnia podczas mszy w kościele św. A. Boboli w Warszawie. Nie była to jednak msza żałobna a dziękczynna za prawie 90 lat życia profesora, jego wielki dorobek naukowy, pracę dydaktyczną oraz działalność publicystyczną. Mszę odprawił o. Andrzej Spławski, zaś koncelebrował o. dr hab. Marek Nowak, dominikanin (również wykładowca w Instytucie Filozofii UW).
Pożegnaliśmy jeden z największym umysłów filozoficznych naszych czasów, najwybitniejszego przedstawiciela racjonalizmu transcendentalnego w polskiej filozofii powojennej. Osobę o ogromnej przenikliwości, wyczuciu metafizycznym i obdarzoną niespotykaną ostrością umysłu. Jednocześnie człowieka bezkompromisowego, niełatwego w dyskusji, surowego dla uczniów i często niezwykle kontrowersyjnego w swoich wypowiedziach publicystycznych. Jeśli jest jednak jakiś sens w uprawianiu filozofii, to on był jego ucieleśnieniem. Stąd obecność tak wielu przedstawicieli Instytutu Filozofii UW na mszy pożegnalnej – profesorów i studentów. Wszyscy czuliśmy bowiem, że odszedł najlepszy z nas.
– Chcemy podziękować za to, że mieliśmy go między sobą, za wszelkie dobro, jakiego mogliśmy dzięki niemu doświadczyć. Wszyscy zawdzięczamy mu bardzo wiele w związku z jego twórczością i pracą. Dzisiaj chcemy za to powiedzieć: dziękujemy – podkreślił o. Spławski podczas mszy. W homilii dodał, że profesor stanowi dla nas przykład niezłomnego charakteru oraz nauczyciela szacunku i pielęgnowania mądrości. Przypomniał również, że prawdziwą mądrością jest sam Bóg, zatem w taki sposób profesor Wolniewicz właśnie Jemu służył.
Podczas mszy najmocniejsze słowa pożegnania wypowiedział uczeń i kontynuator myśli profesora – dr hab. Paweł Okołowski. – To był intelekt jak jakiś metafizyczny Ekskalibur. Ciął równo wielkie połacie Bytu. I widział jego trzewia. Stąd się brał pesymizm Profesora; i dlatego też każdy, kto stanął z nim w twarzą w twarz bał się go – bez wyjątków – gdyż czuł jego wzrok na własnej mizerii czy feralności, jak by ona głęboko nie tkwiła – mówił Okołowski. – Czytam, już po śmierci Profesora,że mówią i piszą wciąż o nim duby smalone. Pierwsze z brzegu: że zmieniał poglądy. Otóż Bogusław Wolniewicz nigdy nie zmienił poglądów–tych zasadniczych nigdy. Całe życie budował filozoficzny system – i zbudował go! Jako jeden z nielicznych w ostatnim stuleciu! System się rozrastał, wymagał wiec uzupełnień, nie zmian. Mieści się on w 15 książkach i setkach nagrań filmowych. To poziom światowy – filozoficzne Himalaje – tłumaczył wzruszony uczeń profesora.
Okołowski przypomniał również o mało znanych faktach z życia Bogusława Wolniewicza. O tym, że kiedy był dwunastolatkiem, dopadła go wojna; że w obozie koncentracyjnym Niemcy zamordowali mu ojca. Mówił o tym, że wczasach stalinowskich porzucił pracę akademicką, gdyż nie był w stanie w tamtej atmosferze pracować; w partii postalinowskiej, do której wstąpił, i która rychło znów poczęła się stalinizować, cierpiał liczne szykany(na w pełni zasłużoną profesurę musiał czekać 14 lat); w sile wieku stracił ukochaną żonę Reginę; dostał w końcu łokciem od Uniwersytetu Warszawskiego. Okołowski starał się także opisać tak często trudną do zrozumienia osobowość profesora. – Bogusław Wolniewicz płomieniem miłości od rodziny przeskakiwał od razu do narodu – polskiego narodu, i dalej jeszcze, do wspólnoty cywilizacyjnej – do wspólnoty chrześcijan,omijając wszelkie konfraternie. Nikt nie pojmie myśli i postawy Profesora Wolniewicza, pókinie zrozumie, że los Polaków i ludzi Zachodu leżał mu równie mocno na sercu, jak los jego najbliższych – mówił Okołowski.
Profesor Wolniewicz był uczeniem i twórczym kontynuatorem myśli profesora Henryka Elzenberga, tłumaczem i wydawcą „Pism semantycznych” Gottloba Fregego, jednym z największych znawców i interpretatorów pierwszej filozofii Ludwika Wittgensteina na świecie. Przełożył na język polski m.in. „Traktat logiczno-filozoficzny” – słynne dzieło austriackiego filozofa. Wolniewicz był logikiem, twórcą ontologii sytuacji, rygorystą w filozofii moralnej, wywarł ogromny wpływ na nurt metafizyczny w filozofii polskiej. Wydał cztery tomy „Filozofii i wartości”, w których pisał między innymi o istocie religii, filozoficznych aspektach kary głównej, epifanii diabła, wykazał prawdziwość Teodycei Leibniza, dokonał logicznej analizy umysłu Bożego.Szerszej publiczności był znany ze swoich działań publicystycznych i wstąpień w programie „Głos racjonalny” na YouTube. W pamięci nikogo, z kim się zetknął nie pozostał obojętny i z pewnością jeszcze długo będzie budził zarówno zachwyt jak i oburzenie.
Coś ty uczynił ludziom, Wolniewiczu?
………………………………….
Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie, Gdzie? kiedy? w jakim sensie i obliczu?
Bo grób Twój jeszcze odemkną powtórnie, Inaczej będą głosić Twe zasługi
I łez wylanych dziś będą się wstydzić, A lać ci będą łzy potęgi drugiej
Ci, co człowiekiem nie mogli Cię widzieć…
Każdego z takich jak Ty świat nie może
Od razu przyjąć na spokojne łoże,
I nie przyjmował nigdy, jak wiek wiekiem[…].