Dramatyczny wybór rodziców. Poświęcili życie dwojga dzieci, aby ratować trzecie
20-letnia Jemma Haig i jej narzeczony Murray McKirdy byli wniebowzięci, kiedy okazało się, że spodziewają się trojaczków. Szczęście nie trwało jednak długo, ponieważ wkrótce okazało się, że nie wszystkie ich dzieci mogą urodzić się żywe. Lekarze ze szpitala w Edynburgu przekazali przyszłym rodzicom, że muszą poddać się tzw. selektywnej redukcji, w przeciwnym wypadku, żadne z ich dzieci nie przeżyje. Jemma i Murray zdecydowali, że usuną dwoje dzieci. Badania wykazały, że są one zrośnięte ze sobą klatką piersiową, mają wspólne serce, układ oddechowy i układ pokarmowy. Lekarze poinformowali parę, że szanse na przeżycie po urodzeniu zrośniętych dzieci wynoszą jeden do pół miliona.
Jak przekazała Jemma Haig, wraz ze swoim narzeczonym podjęli decyzję o usunięciu bliźniąt, ponieważ „nie chcieli zmuszać ich do cierpienia”. – wiedzieliśmy, że procedura ta niesie za sobą ryzyko poronienia trzeciego dziecka i wcześniejszego porodu i modliliśmy się, żeby do tego nie doszło – przyznała.
Zabieg się udał i 20-latka została wypisana do domu. W 32. tygodniu ciąży trafiła jednak znów do szpitala, ponieważ pojawiło się krwawienie. Lekarze zdecydowali się wówczas na wykonanie cesarskiego cięcia. Dziecko natychmiast przyjęte zostało na oddział intensywnej terapii w Royal Hospital w Edynburgu, gdzie podjęto leczenie z powodu podejrzenia sepsy i trudności z oddychaniem. Przed tym, jak noworodek wypisany został do domu, spędził trzy tygodnie podłączony do wszelakich urządzeń, które pozwoliły mu przeżyć.