ZHP zabrał głos ws. skandalu na Westerplatte. Apeluje do prezydenta Dudy

Dodano:
Obchody 78. rocznicy wybuchu II wojny światowej Źródło: Newspix.pl / MATEUSZ SLODKOWSKI / FOTONEWS
W trakcie obchodów 78. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte doszło do zgrzytu w związku z odczytaniem apelu poległych. Posłanka PO Agnieszka Pomaska i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz alarmowali, że wbrew wcześniejszym ustaleniom nie zrobił tego harcmistrz, tylko oficer Marynarki Wojennej. Komunikat w tej sprawie wydał Związek Harcerstwa Polskiego.

Tuż przed godziną 4:45, w 78. rocznicę ataku z niemieckiego pancernika Schleswig-Holstein na polską Wojskową Składnicę Tranzytową, ulokowaną na gdańskim półwyspie, rozpoczęły się uroczystości z udziałem premier Beaty Szydło i członków rządu na gdańskim Westerplatte.

Wśród zgromadzonych byli także politycy opozycji, w tym wywodząca się z Pomorza posłanka PO Agnieszka Pomaska. Polityk na Facebooku relacjonowała skandaliczne jej zdaniem wydarzenie, do którego doszło podczas uroczystości. "Harcmistrz, który miał przeczytać apel poległych (w tym uzgodniony przez Pawła Adamowicza z MON fragment o katastrofie smoleńskiej), został zablokowany przez żandarmerię i panią z MON i apel odczytał oficer Marynarki Wojennej" - napisała posłanka Platformy Obywatelskiej. Pomaska zamieściła też nagranie, na którym widać, jak do harcmistrza podchodzi kobieta, zamienia z nim kilka zdań, po czym chłopak odchodzi na bok.

Do sprawy odniósł się także prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. „Wojsko złamało dane Miastu Gdańsk słowo! Umówiliśmy się, że Apel Pamięci na Westerplatte przeczyta harcerz. A to harcerze są razem z Miastem gospodarzem dorocznych uroczystości na Westerplatte. Na tym oburzającym filmie widać, jak przedstawiciel MON Macierewicza blokuje fizycznie harcerza, a przedstawicielka ministra Macierewicza rozkazuje »proszę stać!« – napisał włodarz Gdańska.

Swój punkt widzenia Paweł Adamowicz przedstawił w trakcie konferencji prasowej. Z jego słów wynika, że apel poległych miał odczytać harcmistrz Artur Lemański, a odniesienia „są wśród nas” miał wygłosić oficer Marynarki Wojennej. Na razie MON nie skomentowało tego incydentu.

Po kilku godzinach komunikat w sprawie porannych wydarzeń wydał Związek Harcerstwa Polskiego.

„Związek Harcerstwa Polskiego bierze udział w organizacji obchodów rocznicowych na Westerplatte od ich oficjalnego początku w 1999 roku. Wcześniej, jeszcze przed 1989 rokiem, drużyny ZHP co roku organizowały na Westerplatte specjalny rocznicowy apel, nawiązując w ten sposób do odważnej decyzji władz ZHP z września 1939 roku, aby nie rozwiązywać organizacji, a w konspiracji wspierać walkę oraz niepodległościowe dążenia Polaków jako „Szare Szeregi”. Harcerze stawiają się co roku w tym dniu o godzinie 4.45 pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża, aby dać świadectwo pamięci i udziału w budowie niepodległej ojczyzny zgodnie z hasłem “Dziś – Jutro – Pojutrze” – czytamy w komunikacie ZHP.

Związek wyjaśnia, że podczas tegorocznych obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte organizatorzy zaplanowali, że apel poległych odczyta instruktor harcerski.„Ostatecznie nie doszło do tego. Sytuacja, która miała miejsce dzisiaj rano na Westerplatte była niecodzienna i dla nas niezrozumiała” – podkreślają harcerze. ZHP poinformował też, że zwrócił się do Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który jest honorowym protektorem harcerstwa o pomoc w wyjaśnieniu sytuacji. Na Westerplatte obecnych było ponad 350 harcerzy.

„Jesteśmy organizacją wychowawczą i właśnie wychowanie młodego pokolenia Polaków jest naszą podstawową misją. Wyrażamy zaniepokojenie sytuacją, u podłoża której mogło lec nieporozumienie organizatorów uroczystości, a w efekcie której harcerze obecni na Westerplatte mogą być odebrani jako uczestnicy politycznego sporu” – zaznacza związek.

Komunikat w tej sprawie wydał też MON.

Źródło: ZHP, Wprost.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...