Owsiak stanie przed sądem za przeklinanie na koncercie. „Chcecie cenzurować? Tego nie było od Jarocina”
„Nie mów k***a, że jest tu podwyższone ryzyko, tu w tym miejscu, kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz!” – krzyczał Owsiak z woodstockowej sceny. „Nie mów k***a, że jestem gorszego sortu!” – dodawał w innym fragmencie. Przekleństwa te nie były kierowane do nikogo z imienia i z nazwiska, jednak można było się domyślić, że kierowane są do polityków, którzy w tym roku mocno dali się we znaki liderowi WOŚP. O tym, że faktycznie ktoś poczuł się dotknięty, świadczy skierowanie sprawy do słubickiego sądu przez komendanta Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Stanisława Panka.
Jak przyznał sam Owsiak, był mocno zdziwiony, że za tego typu słowa ściga go polski wymiar sprawiedliwości. – Myślałem, że jest to tylko taka chwilowa kwestia urzędnicza, czyli że komuś to się nie podobało, ktoś to chce ocenzurować, i że wyjaśnienia wystarczą – mówił. Zwracał uwagę na fakt, że oskarżający go policjanci chyba nieczęsto goszczą na koncertach rockowych. – W tym roku po raz pierwszy przyjechała policja, żebyśmy mogli udostępnić cały monitoring – mówił.
– To absolutny zamach na wolność słowa, tego nie było do czasów Jarocina – podkreślał. – Nie istnieje sytuacja, byśmy na którejś z czterech scen naszego festiwalu, czy na każdym innym festiwalu rockandrollowym w Polsce, nie usłyszeli słowa tak zwanego niecenzuralnego. To się po prostu składa na istotę przekazu artysty, nikogo nie obraża – wyjaśniał w rozmowie z TVN24. W Onecie dodawał, że traktuje całą sytuację z przymrużeniem oka. Pytał jednak polityków, czy na pewno „chcą cenzurować”?