Odcinek 9. Proces z bankiem na żywo. Episode 1

Dodano:
Kilka lat temu miało miejsce wydarzenie, które spowodowało, że wykopałem topór wojenny przeciwko niemoralnej bankowości. Czyli takiej, jaka obowiązuje obecnie – niemal na całym świecie. Także w naszym kraju.

Jako przedsiębiorca korzystałem z linii kredytowej, odnawialnej w kwocie 200 tys. zł. To bardzo popularny i wygodny produkt bankowy, z którego korzysta większość podmiotów gospodarczych. Bank udostępnia klientowi znaczącą kwotę do wykorzystania (wedle uznania i własnych potrzeb),nie wymagając przy tym „twardych” zabezpieczeń.

Jednak bardzo niewielu kredytobiorców zdaje sobie sprawę, jak ogromnie niebezpieczna jest ta forma pozyskania finansowania.

Przekonał się o tym – na własnej skórze – m.in. autor tegoż bloga.

Otóż umowa kredytu zwykle jest zawierana na okres 12 miesięcy, przy czym, zazwyczaj w treści umowy jest zapis o możliwości jej przedłużenia na kolejny rok–i tak właśnie było w moim przypadku. Jednak w tej grze karty rozdaje wyłącznie bank…

Kiedy więc zbliża się okres zakończenia umowy, kredytobiorca składa do banku wniosek o jej przedłużenie. Problem w tym, że bank nie musi się na powyższe zgodzić, informując klienta o odmowie na kilka dni przed zakończeniem umowy. Ma to miejsce zwykle w sytuacji, kiedy np. bank stwierdza, że kredytobiorca osiąga słabsze wyniki finansowe niż w roku poprzednim.

Czyli: bank żąda zwrotu całości zadłużenia od kredytobiorcy w najgorszym dla niego momencie.

Problem jest w tym, że właśnie na taką okoliczność kredytobiorca sięgnął po opisany produkt: ma on pomagać w prowadzeniu firmy w okresie okresowych problemów z płynnością finansową. Oczywiste jest dla banku (widać to zresztą na rachunku tej firmy), że kredytobiorca takiej kwoty nie posiada.

Taki kredyt w rachunku bieżącym może sięgać nawet 500 tys. zł. Wtedy,jak nie trzymasz w lewej kieszeni pół miliona, to – masz problem…

Jest to sytuacja, kiedy bank staje się z dnia na dzień panem życia i śmierci przedsiębiorcy. Bo nawet jak tenże chce dług spłacać w ratach (zwykle jest to możliwe) bank… nie musi się na powyższe zgodzić. Albo narzuca, w takiej sytuacji, spłatę długu w krótkim okresie (np. w ciągu 12-tu, lub 24-ech miesięcy).

Właśnie taka sytuacja w 2013 roku spotkała autora bloga.

Przypomnę, że wówczas bank mógł zastosować wobec takich dłużników, swoją śmiertelną broń, czyli bankowy tytuł egzekucyjny (więcej na temat BTE w Odcinku 6.).

Po wielu nieudanych próbach dogadania się z bankiem na temat restrukturyzacji (przeprowadzonej w sposób profesjonalny, a nie byle jak), zmuszony byłem spłacić dług wobec banku, ale ratując się bardzo drogą pożyczką prywatną.

Następnie, uznając, że poniosłem w wyniku działań banku określoną i wymierną stratę finansową,złożyłem w listopadzie 2013 roku pozew do sądu o stosowne odszkodowanie. Moim przeciwnikiem, tj. kredytodawcą, był w tym sporze Bank BZ WBK. Zaś moim pełnomocnikiem - Mecenas Mariusz Korpalski z poznańskiej Kancelarii law.24.

Więcej informacji dotyczących opisanego sporu znajdą Państwo tutaj:

http://law24.pl/1510-biznestuba-pl/

Co się dalej wydarzyło? Czy sąd przyznał rację bankowi, pozwalając kredytodawcy na stosowanie dowolnych procedur przy restrukturyzacji i na nie ponoszenie żadnych konsekwencji za skutki swoich działań?

Na ten temat znajdą Państwo informacje w kolejnych wpisach na blogu.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...