Rodzice z Białogardu chcą pół miliona zł. Minister zarządził kontrolę w szpitalu

Dodano:
Małżeństwo z Białogardu domaga się od szpitala odszkodowania w wysokości 500 tys. złotych. Rodzice zabranego z placówki noworodka zgłosili w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy. Minister zdrowia podczas specjalnej konferencji prasowej stwierdził, że „reakcja personelu medycznego na dzień dzisiejszy wydaje się być słuszna”, aby jednak mieć więcej danych, zarządził kontrolę w tej jednostce.

b– Poprosiłem o kontrolę w tym szpitalu, żeby wiedzieć więcej. Bo jest rzeczą oczywistą, że wprawdzie dzięki mediom dużo już wiadomo, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że sprawa dotyczy pacjentów, a zatem tajemnicy lekarskiej i pewnych rzeczy nie można dowiedzieć się w taki sposób – mówił w środę na konferencji minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

– Na dzisiaj muszę powiedzieć, że reakcja personelu medycznego wydaje się być słuszna. Nie jestem jednak tego pewien. Oczekuję na więcej wiadomości – podkreślał. – Zawsze w sprawach, które dotyczą relacji między rodzicami i dzieckiem, musimy być ostrożni w ferowaniu sądów. Jest rzeczą oczywistą, że rodzice mają pierwsze prawo do tego, żeby decydować o tym, co z dzieckiem się dzieje, ale jednak są tego granice. Tymi granicami jest bezpieczeństwo dziecka. I wszyscy razem jesteśmy za to instytucjonalnie odpowiedzialni – zaznaczał.

Pół miliona złotych odszkodowania

– Moi klienci złożyli dziś zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy białogardzkiego szpitala – przekazał w rozmowie z Onetem pełnomocnik rodziców noworodka z Białogardu mec. Arkadiusz Tetela. – Chodzi o narażenie zdrowia i życia dziecka poprzez chęć podania mu leku, który od dwóch lat jest wycofany z polskiego rynku – wyjaśniał. Mowa o preparacie Vitacon, za podanie którego rodzice będą domagać się kwoty 500 tysięcy odszkodowania od szpitala. Przekonują, że zawiera on substancje niebezpieczne dla noworodków.

Sąd cofa kuratora

W środę 20 września Sąd Okręgowy w Koszalinie wycofał kuratora wyznaczonego do opieki nad noworodkiem z Białogardu. – Sąd zadecydował o cofnięciu decyzji o ograniczeniu praw rodzicielskich dla dziecka w zakresie decydowania o opiece okołoporodowej – oznajmiał w rozmowie z Onetem rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie. – Decyzja ta została podjęta w związku z tym, że opieka okołoporodowa już dziecka nie dotyczy, w związku z tym utrzymywanie decyzji jest bezzasadne – tłumaczył.

Prawnik reprezentujący rodzinę z Białogardu w reakcji na decyzję sądu powiedział, że jeszcze tego samego dnia rodzice przestaną się ukrywać i wrócą razem z dzieckiem do domu. – Bardzo się cieszymy z takiej decyzji sądu, nie ukrywam, że mocno tego oczekiwaliśmy – podkreślał mec. Arkadiusz Tetela. To jednak nie koniec kłopotów rodziny z Białogardu. Na 13 października tamtejszy sąd rejonowy zaplanował rozprawę dotyczącą stałego ograniczenia praw rodzicielskich pary. Jak zapowiada pełnomocnik małżeństwa, zamierzają oni stawić się na tej rozprawie.

Porwanie dziecka ze szpitala

Od piątku 15 września głośno jest o sprawie dziecka porwanego ze szpitala w Białogardzie po tym, jak sąd ograniczył w ekspresowym tempie prawa rodzicielskie matki i ojca wcześniaka, ponieważ nie wyrazili oni zgody m.in. na jego szczepienie. W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Koszalinie wszczęła śledztwo w sprawie.

Szpital przekazał, że dziecko przyszło w 36. tygodniu ciąży. Kiedy położne chciały zabrać noworodka, aby go obmyć i zaszczepić, matka dziewczynki zaczęła protestować. Nie chciała, aby jej dziecko zostało obmyte, by podano mu witaminę K, zaszczepiono i układano pod promiennikiem ciepła. Nie zgodziła się także na zakropienie dziecku oczu roztworem azotanu srebra (zabieg Credego), co zapobiec ma rzeżączkowemu zapaleniu spojówek.

„Zabronili nawet obmyć córkę z krwi i śluzu”

– Zamiast zakropić jej oczy po porodzie, rodzice chcieli je przemyć swojej córce mlekiem matki. Zabronili nam nawet obmyć po porodzie ich córkę z krwi i śluzu – mówi w rozmowie z dziennikiem „Fakt” ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego w szpitalu w Białogardzie doktor Roman Łabędź. – Temu dziecku grozi zakażenie. Ta dziewczynka jest wcześniakiem i wymaga cały czas nadzoru lekarskiego. Jeśli zostanie pozbawiona właściwej opieki, to za jakiś czas może trafić do szpitala w znacznie cięższym stanie! – zaznacza.

Po licznych protestach rodziców, lekarze postanowili powiadomić o wszystkim prokuraturę oraz sąd rodzinny. W piątek rano sędzia wydał wyrok ograniczający władzę rodzicielską w zakresie koniecznym, by w szpitalu można było wykonać konieczne zabiegi. Uzasadnienie piseme rodzice otrzymali o godzinie 15:00. 52 minuty po tym, zniknęli ze szpitala wraz z dzieckiem. – Ta pani i jej mąż byli przeciwnikami jakichkolwiek szczepień. W stosunku do siebie matka pozwalała wykonywać wszystkie czynności medyczne, ale jeśli chodzi o jej córkę, zabroniła tego – mówi doktor Roman Łabędź. – Dziwne, bo matka sprawiała wrażenie osoby wykształconej – dodał.

Źródło: WPROST.pl / Onet, TVP Info
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...