Owsiak przeklinał w piosence, ma osobiście stawić się przed sądem. „Focha mam głęboko schowanego”

Dodano:
Jerzy Owsiak Źródło: Newspix.pl / MICHAL STAWOWIAK / FOKUSMEDIA
Jerzy Owsiak opublikował na Facebooku skany wezwania do sądu w Słubicach. Zapowiedział już, że pomimo napiętego grafiku stawi się na miejscu.

Szef WOŚP będzie musiał wytłumaczyć się ze słów, które wykrzyczał, czy też „zarapował” ze sceny na tegorocznym Przystanku Woodstock. Szef Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Stanisław Panek skierował jego sprawę do sądu w Słubicach. Mimo zapewnień Jerzego Owsiaka, że była to jedynie forma artystycznej ekspresji, nieróżniąca się niczym od standardowych tekstów raperów, sąd zdecydował o konieczności osobistego wyjaśnienia sprawy.

„Cały czas i do końca miałem nadzieję, że rozsądek weźmie górę. A jednak nie. Czarno na białym mam to na wezwaniu, które odebrałem z poczty. To już postanowione – mam się zjawić w sali nr 117 Sądu Rejonowego w Słubicach w poniedziałek, 23 października, o godzinie 10:00, pod groźbą doprowadzenia mnie przymusem” – przekazał Owsiak na Facebooku. „Nie dyskutuję z tym pismem, focha mam głęboko schowanego. Mam być, to będę, choć tyle mamy pracy w Fundacji” – napisał, dodając, że WOŚP przeprowadza obecnie operację zakupu sprzętu medycznego dla szpitali.

Co usłyszeli ludzie na Woodstocku?

„Nie mów k***a, że jest tu podwyższone ryzyko, tu w tym miejscu, kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz!” – krzyczał Owsiak z woodstockowej sceny. „Nie mów k***a, że jestem gorszego sortu!” – dodawał w innym fragmencie. Przekleństwa te nie były kierowane do nikogo z imienia i z nazwiska, jednak można było się domyślić, że kierowane są do polityków, którzy w tym roku mocno dali się we znaki liderowi WOŚP.

– Myślałem, że jest to tylko taka chwilowa kwestia urzędnicza, czyli że komuś to się nie podobało, ktoś to chce ocenzurować, i że wyjaśnienia wystarczą – mówił. Zwracał uwagę na fakt, że oskarżający go policjanci chyba nieczęsto goszczą na koncertach rockowych. – W tym roku po raz pierwszy przyjechała policja, żebyśmy mogli udostępnić cały monitoring – mówił.

– To absolutny zamach na wolność słowa, tego nie było do czasów Jarocina – podkreślał. – Nie istnieje sytuacja, byśmy na którejś z czterech scen naszego festiwalu, czy na każdym innym festiwalu rockandrollowym w Polsce, nie usłyszeli słowa tak zwanego niecenzuralnego. To się po prostu składa na istotę przekazu artysty, nikogo nie obraża – wyjaśniał.

Źródło: Facebook / @jerzyowsiak
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...