„Złoty pociąg” powraca. Poszukiwacze ogłosili, że są „bliżej, niż kiedykolwiek”

Jak poinformowali eksploratorzy, podczas prac na terenie przebadali powierzchnię 2,5 hektara i wyniki badań nie są jednoznaczne. Nie ma pewności, że skład znajduje się na 65. kilometrze trasy, jednak wskazane na podstawie badań miejsca, wyróżniają się. Według poszukiwaczy daje to podejrzenie, że na tym terenie może znajdować się „złoty pociąg”. Poszukiwacze tłumaczyli, że pociągu nie udało się znaleźć podczas prac naziemnych w 2016 roku ponieważ kopali za płytko, gdyż mieli pozwolenie do sześciu metrów. Obecne badania wskazują, że anomalie istnieją na głębokości od 10 do 15 metrów.
– Jedenaście miejsc będziemy teraz weryfikować odwiertami rdzeniowymi, tak jak jest tutaj propozycja. To dużo. Dlaczego aż tyle? Bo badania były robione na różnych profilach i te profile się przecinają przez obszar anomalii, i w tych miejscach będziemy starać się dokładnie wyjaśnić. Fundacja wzięła na siebie pewien moralny obowiązek, że wyjaśnimy sprawę 65. Kilometra – to się właśnie dzieje. Teraz jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek – poinformował Piotr Koper na konferencji.
Jak tłumaczył Maciej Krupa z Przedsiębiorstwa Badań Geofizycznych, badania wskazują na to, że przez jakąś odległość – 300, a czasami 500 metrów – brakuje masy w ziemi, co typowe jest dla tuneli. – Żadne badanie geofizyczne nie powie, że to jest tunel, albo, że to jest pociąg. Badanie geofizyczne stwierdzi ubytek masy, spowodowany tym, że może to być tunel, albo równie dobrze jaskinia lub rozszczelnienie. Jednak tutaj było 7 metod zastosowanych. Na niektórych 5 metod nakłada się w jednym terenie – dodał Koper.
Teraz Koper planuje dalsze prace i zapowiada, że przeprowadzi je specjalnie do tego celu powołana Fundacja Złoty Pociąg. Wstępnie koszt prac oszacowano na 100 tysięcy złotych. Później będzie trzeba pozyskać wszelkie zgody. Być może uda się rozpocząć pierwsze odwierty w połowie przyszłego roku.