Najdłużej rządzący dyktator rozpoczął protest głodowy. Trwają uliczne demonstracje w Zimbabwe
Dziesiątki tysięcy mieszkańców Zimbabwe wyszło w ten weekend na ulice stołecznego Harare, domagając się odsunięcia od władzy rządzącego prawie 40 lat prezydenta Roberta Mugabego. Ulice zalał kilkudziesięciotysięczny tłum ludzi wymachujących flagami narodowymi, śpiewających i tańczących w przypływie radości z powodu oczekiwanego upadku dyktatora. Według informacji brytyjskiego „Daily Mail”, Mugabe przetrzymywany w areszcie domowym odmówił dalszego przyjmowania posiłków. Jak twierdzi, będzie kontynuował tę formę protestu, ponieważ „chce umrzeć za to, co słuszne”.
Robert Mugabe, prezydent Zimbabwe, został uwięziony we własnym domu po przejęciu przez armię kontroli nad krajem. Wojskowi twierdzą, że zamierzają „tropić przestępców” w otoczeniu głowy państwa. Pod dowództwem Constantina Chiwengę wkroczyli do Harare, stolicy kraju, i przejęli kontrolę nad budynkami rządowymi. Chinwenga spełnił w ten sposób wcześniejsze groźby o możliwej interwencji armii w celu rozwiązania kryzysu w łonie partii rządzącej ZANU-PF (Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe – Front Patriotyczny).
Ruch armii nie spotkał się z oporem wśród obywateli. – Można powiedzieć, że ludzie są podekscytowani, bo czują, że nastał czas na zmiany – powiedział pragnący zachować anonimowość urzędnik rządowy. Ugrupowania opozycyjne nie potępiły przejęcia władzy przez wojsko. Nelson Chamisa, przewodniczący opozycyjnego ugrupowania MDC wezwał do „pokoju, działania zgodnie z konstytucją i zasadami demokracji oraz poszanowania ludzkiego życia”. Również skrzydło młodych działaczy partii ZANU-PF nie wyraziło sprzeciwu wobec działań armii.
Kontrowersje wokół Grace Mugabe
Zamach stanu może być szansą na odsunięcie od władzy starego przywódcy Zimbabwe Roberta Mugabe, który funkcję prezydenta piastuje od roku 1987. Wcześniej, w latach 1980-1987 był premierem kraju. Obecnie ma 93 lata. Skrajną niepopularnością w Zimbabwe cieszy się żona głowy państwa, 53-letnia Grace Mugabe, za sprawą której odsunięto od władzy wiceprezydenta Joyce Mujuru w 2014 roku. Wśród obywateli kraju ma ona opinię karierowiczki, która zawdzięcza obecną pozycję małżeństwu z prezydentem. Po objęciu funkcji wiceprzewodniczącego ZANU-PF zaczęła ona dyskryminować i odwoływać ze stanowisk działaczy zasłużonych dla niepodległości Zimbabwe, ale sprzeciwiających się decyzjom kierownictwa partii. Często zwalniani ze stanowisk byli weterani armii, co dodatkowo wzburzało dowództwo sił zbrojnych, wspierające odwołanego Emmersona Mnangagwę. Kobieta zrażała do siebie także opinię publiczną wystawnym trybem życia, podczas gdy ogromna część Zimbabweńczyków żyje w nędzy. Uważa się, że w przyszłości Grace objęłaby urząd prezydenta po mężu, co oznaczałoby dalsze rządy rodziny Mugabe i brak nadziei na zmiany na najwyższych szczeblach państwowych.