Będzie śledztwo ws. przecieku o Grajewskim?
"Kilka dni temu wszczęto w tej sprawie postępowanie sprawdzające" - powiedział w poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski. Postępowanie sprawdzające kończy się po 30 dniach albo wszczęciem formalnego śledztwa, albo odmową tego.
Prokurator dodał, że zawiadomienie o przestępstwie złożyła ABW, w której kompetencjach jest m.in. "rozpoznawanie, zapobieganie i wykrywanie przestępstw naruszenia tajemnicy państwowej". Współpraca ze służbami specjalnymi po 1990 r. jest chroniona przez prawo - ujawnienie takich związków jest naruszeniem tajemnicy państwowej, za co grozi do 5 lat więzienia.
11 grudnia 2006 r. "ŻW" napisało, że od początku lat 90. Grajewski był tajnym współpracownikiem WSI. Według gazety, jako specjalista ds. służb specjalnych zaoferował im m.in. pisanie analiz. Miał też wskazywać wojskowym służbom dziennikarzy, których warto pozyskać - wśród nich osoby pracujące w "ŻW".
Informacjom tym zaprzeczył Grajewski. "Tego co robiłem nie muszę się wstydzić, a nawet byłem dumny, ponieważ to była praca dla wolnej Polski" - dodał. Mówił, że publikacja "ŻW" zawiera "pomówienia i kłamstwa" poza tym, że w latach 90. - na prośbę ówczesnego wiceministra obrony Bronisława Komorowskiego (w rządzie Hanny Suchockiej) pisał analizy dla WSI.
Według Grajewskiego, publikacja była prowokacją w celu uniemożliwienia mu objęcia "poważnej funkcji w nowotworzonych służbach" ("Gazeta Wyborcza" pisała, że miał on zostać szefem Służby Wywiadu Wojskowego z rekomendacji szefa MON Radka Sikorskiego; wkrótce potem nastąpił "przeciek" - PAP).
Szef speckomisji Janusz Zemke (SLD) oświadczył, że publikacja "uczyniła Grajewskiemu bardzo wiele krzywdy". Podkreślił, że Grajewski "służył służbom specjalnym swą ekspercką wiedzą", przygotowywał analizy "zmieniającej się sytuacji za naszą wschodnią granicą".
ABW ma prowadzić wszystkie czynności śledcze w sprawie przecieku do TVP tajnych informacji z weryfikacji WSI; postępowanie to ma nadzorować Prokuratura Okręgowa w Warszawie. "Zakładamy, że ujawnienie nastąpiło ze strony osób cywilnych, nie żołnierzy" - mówił prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.
W końcu stycznia TVP, powołując się na raport komisji weryfikacyjnej WSI, podała, że WSI na początku lat 90. próbowały przejąć kontrolę nad mediami w Polsce. Według "Wiadomości", WSI miały pozyskać 115 agentów spośród przedstawicieli mediów.
Rozpoczęte jesienią 2006 r. przecieki do mediów dotyczyły związków z WSI m.in. Grajewskiego oraz zwerbowanych jeszcze przez tajne służby wojska PRL Milana Suboticia, Piotra Nurowskiego i Krzysztofa Mroziewicza, a także rzekomych związków Marka Borowskiego z cywilnym wywiadem PRL.
Od października 2006 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie bada, czy wszcząć śledztwo z doniesienia ówczesnego szefa sejmowej speckomisji Marka Biernackiego (PO) o popełnieniu przestępstwa przy ujawnieniu informacji o Suboticiu.
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi zaś - z doniesienia Sikorskiego - tajne śledztwo w sprawie ujawnienia tajemnicy państwowej przez nieustalonych żołnierzy b. WSI. Chodzi o sprawę sejfu WSI z biżuterią, złotem i monetami, ujawnionego we wrześniu 2006 r. podczas likwidacji WSI.
Raport z weryfikacji WSI o działalności przestępczej żołnierzy i współpracowników tych służb ma być odtajniony i upubliczniony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego ok. połowy lutego. Sejmowa speckomisja wystosowała do prezydenta prośbę, by w przygotowaniach do publikacji raportu uniknąć podobnych sytuacji jak podanie nazwiska Grajewskiego. "Piszemy, że według komisji Andrzej Grajewski dobrze służył ważnym interesom Rzeczypospolitej jako ekspert wojskowych służb specjalnych na początku lat 90." - powiedział Zemke.
pap, ss