16-latka oskarżona o atak na izraelskiego żołnierza. „Palestyńska Joanna d'Arc”
Ahed Tamimi miała uderzyć w twarz żołnierza izraelskiej armii, który pełnił wartę przy wejściu do jej domu oraz rzucać kamieniami w wojskowych. Do zdarzenia doszło w jej rodzinnej wiosce na Zachodnim Brzegu. Sytuacja miała miejsce w połowie grudnia, podczas palestyńskich protestów przeciwko uznaniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa Jerozolimy za stolicę Izraela. Palestynkę zatrzymano i oskarżono o napaść.
Zatrzymanej przedstawiono łącznie 12 zarzutów. Obejmują one m.in. atak, rzucanie kamieniami oraz spowodowanie obrażeń na ciele żołnierza. Izraelska armia utrzymuje, że Palestyńczycy zachowywali się agresywnie i rzucali w wojskowych kamieniami. Według strony palestyńskiej, żołnierze wkraczali do ich domów, mieli także postrzelić brata Tamimi w twarz gumową kulą. Qadoura Fares, przewodniczący organizacji pomagającej więźniom Palestinian Prisoners Club, stwierdził że zarzuty wobec dziewczyny są sfałszowane. – Ich cel to terroryzowanie ludzi, dlatego próbują zatrzymywać osoby niepełnoletnie – powiedział. Gaby Lasky, adwokat Tamimi uznała, że część zarzutów może zostać odsunięta, ale za pozostałe prokuratorzy mogą żądać maksymalnej kary.
Ojciec Ahed Tamimi jest prominentnym palestyńskim działaczem. Zdaniem adwokat oskarżonej, Izraelczycy mogą starać się zatrzymać dziewczynę w więzieniu jak najdłużej. Dorosłemu, który zaatakował żołnierza grozi wyrok do 10 lat pozbawienia wolności, jednak taki wymiar kary jest mało prawdopodobny w przypadku niepełnoletniej Tamimi.
Dziewczyna stała się dla Palestyńczyków symbolem ruchu oporu. Komentator izraelskiej lewicowej gazety „Haaretz” stwierdził, że Tamimi może zostać „palestyńską Joanną d'Arc”. Zagadką pozostaje kwestia – dlaczego wojskowy nie reagował gdy Palestynka uderzała go w twarz? Według izraelskiej armii, mężczyzna „zachował się profesjonalnie” nie wdając się w bójkę i wykazując bierność.