Merkel słabsza w Niemczech, a więc i w Europie
Angela Merkel znów ma kłopoty ze stworzeniem rządu. Po fiasku rozmów z liberałami i zielonymi na włosku zawisł teraz pomysł powtórzenia wielkiej koalicji chadeków z SPD, która rządziła Niemcami przez poprzednie osiem lat. W szeregach socjalistów narasta bowiem bunt przeciwko wstępnej umowie z chadekami. Regionalni liderzy SPD uważają, że szef partii, Martin Schulz poszedł na zbyt wiele ustępstw w sprawie polityki imigracyjnej. Zostały one wymuszone przez bawarskich chadeków, zdecydowanie przeciwnych przyjmowaniu dużych grup imigrantów i krytykujących kanclerz Merkel za pochopne otwieranie granic.
Być może ten przedłużający się paraliż polityczny zostanie w końcu przezwyciężony, jednak pozycja Merkel w Niemczech a więc i w całej UE bardzo na tym ucierpi. Chętnych do zdjęcia z niemieckiej kanclerz części odpowiedzialności za UE nie brakuje choćby w Komisji Europejskiej, która od Brexitu zdradza wielkie apetyty na poszerzanie kompetencji.
To z kolei fatalna wiadomość dla polskiego rządu, znajdującego się w otwartym sporze z Komisją. Im bardziej Merkel będzie zajęta bałaganem na własnym podwórku, tym mniejsze są szanse, że nowy premier Mateusz Morawiecki będzie w stanie dogadać się z Komisją. Dla komisarzy obrona praworządności w Polsce to nie tylko kwestia poszanowania unijnego prawa, ale także znakomity pretekst do poszerzania wpływów i utrwalania możliwości nacisku na rządy państw członkowskich. Aktywna Merkel mogłaby w tym sporze wystąpić jako mediator, pozwalając obu stronom na ustępstwa bez strat wizerunkowych. Tyle, że pani kanclerz w Europie na razie nie ma. A najnowsze wieści z Berlina pokazują, że jej nieobecność może się jeszcze przedłużyć.