Wyprawa na K2. Polscy himalaiści zrobili tort dla Rafała Froni
Z tej okazji święta Rafała Froni powstał nawet tort, którego zdjęcie pokazano na facebookowym profilu Polskiego Himalaizmu Zimowego im. Artura Hajzera.
Wypadek Rafała Froni
Na początku lutego Rafał Fronia wraz z Piotrem Tomalą wspinał się z bazy pod K2 do obozu pierwszego. Wtedy też kamień uderzył go w rękę. W mediach szybko pojawiła się informacja o możliwym złamaniu kończyny. Po powrocie do kraju okazało się, że ręka jest pęknięta i wymaga rehabilitacji. – Ten kamień nadleciał. Wcześniej odbił się i przyleciał z kosmosu. Uderzył we mnie, bo szedłem pierwszy. Oderwało nas od lin poręczowych, zawiśliśmy. To był dramat – opowiada Fronia.
„Góra mnie nie chciała”
Dalsze wspinanie się do obozu z kontuzjowaną ręką nie miało sensu. Himalaiści postanowili więc wrócić do bazy. Podczas schodzenia uderzyła w nich lawina. Fronia podkreśla, że przymusowe zejście spowodowane urazem ręki uratowało im życie. – Rąbnął w nas serak. Jakby przejechało 10 Pałaców Kultury śniegu i lodu. To ręka uratowała mi życie i partnerowi. Góra ewidentnie mnie nie chciała w tym roku – relacjonował po powrocie do kraju himalaista.