Trump: Nasze relacje z Rosją są gorsze niż podczas „zimnej wojny”
Po deklaracjach ze strony wysokich rosyjskich urzędników mówiących o zestrzeliwaniu wszystkich amerykańskich rakiet lecących na cele w Syrii, Donald Trump nie mógł powstrzymać się od ostrego komentarza w mediach społecznościowych. „Rosja zarzeka się, że będzie zestrzeliwać wszelkie rakiety wymierzone w Syrię. Lepiej się Rosjo przygotuj, bo one będą nadlatywać: ładne, nowe i »inteligentne«! Nie powinniście sprzymierzać się ze Zwierzęciem Mordującym Gazem, które zabija ludzi i cieszy się tym!” – napisał w środę 11 kwietnia prezydent USA na Twitterze.
Rosja pyta: Czy ostrzał Syrii ma zniszczyć dowody ataku chemicznego?
Krótko później Donald Trump otrzymał odpowiedź od Marii Zacharowej, rzeczniczki Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji. – Inteligentne rakiety powinny lecieć w stronę terrorystów, a nie praworządny syryjski rząd, który od kilku lat zwalcza międzynarodowy terroryzm na swoim terytorium – oświadczyła Zacharowa. Zasugerowała, że amerykański atak może mieć na celu zatarcie śladów po ataku chemicznym. – Czy inspektorzy Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej mają świadomość, że „inteligentne” rakiety mają na celu zniszczenie dowodów chemicznego ataku przeprowadzonego na ziemi? A może to właśnie jest główny plan – ukryć dowody sfabrykowanego ataku poprzez inteligentny ostrzał, żeby międzynarodowi inspektorzy nie mieli czego szukać? – pytała.
Trump: Relacje z Rosją gorsze niż w czasie Zimnej Wojny
„Nasze relacje z Rosją są gorsz niż kiedykolwiek wcześniej, wliczając w to Zimną Wojnę. Nie ma ku temu powodu. Rosja powinna nam pomagać, co z ich ekonomią byłoby czymś bardzo łatwym do zrobienia, a potrzebujemy, aby wszystkie nacje ze sobą współpracowały. Zatrzymać (zatrzymajcie? - red.) wyścig zbrojeń?
Trump odwołuje podróż ze względu na sytuację w Syrii
We wtorek 10 kwietnia Donald Trump ostatecznie odwołał swój udział w Szczycie Ameryk w Limie. Prezydent USA zrezygnował z podróży do Ameryki Południowej, ponieważ chce osobiście nadzorować „amerykańską odpowiedź wobec Syrii”. Chodzi o ostatnie doniesienia na temat ataku chemicznego we wschodniej Gucie.
Sekretarz prasowa Białego Domu Sarah Sanders przekazała, że do Limy zamiast prezydenta Trumpa uda się wiceprezydent Mike Pence. Przedstawicielka administracji Trumpa podkreśliła, że prezydent chce osobiście nadzorować „amerykańską odpowiedź wobec Syrii”. Stany Zjednoczone 9 kwietnia potwierdziły, że szykują reakcję na ostatnie doniesienia o ataku chemicznym w Syrii.
Decyzja Trumpa ma związek z ostatnimi tragicznymi doniesieniami z Syrii. Organizacja Syrian American Medical Society (SAMS) w niedzielę 8 kwietnia oskarżyła syryjskie władze o atak chemiczny na cywilów we wschodniej Gucie, w wyniku którego mogło zginąć nawet 60 osób. Władze w Damaszku nie zgadzają się z tymi zarzutami.
Zdecydowana odpowiedź USA
Na te doniesienia błyskawicznie zareagował Departament Stanu USA, który podkreślił, że informacje o kolejnych masowych atakach w Syrii są „przerażające” i wymagają międzynarodowej odpowiedzi, jeśli zostaną potwierdzone. Zdaniem Amerykanów, jeśli rzeczywiście wykorzystano śmiercionośne chemikalia, sprawców trzeba pociągnąć do odpowiedzialności.
W poniedziałek 9 kwietnia w sprawie ostatnich wydarzeń w Syrii zebrała się Rada Bezpieczeństwa ONZ. Ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Niebienzia podczas posiedzenia wyraził wątpliwość, czy w Syrii doszło w ogóle do ataku chemicznego. Z kolei amerykańska ambasador przy ONZ Nikki Haley mocno podkreślała, że użycie broni chemicznej wobec bezbronnych ludzi było „potwornym działaniem”.