„Polakom nie można ufać i teraz będziemy żyć jak miliarderzy”. Kulisy wyprowadzenia majątku przez Czartoryskich

Dodano:
"Dama z gronostajem", obraz zakupiony od Fundacji Czartoryskich Źródło: Newspix.pl / Sebastian Jankowski
Nie cichnie spór wokół fundacji Czartoryskich, która przetransferowała środki ze sprzedaży Polsce dzieł sztuki do Lichtensteinu. Tamara Czartoryska uważa, że 500 milionów złotych przekazane przez państwo Fundacji Książąt Czartoryskich od początku miało zasilić kieszeń Adama Czartoryskiego, ojca Tamary, i jego żony. Teraz publikuje kolejne oświadczenie odsłaniające kulisy tej sprawy.

Przypomnijmy, że rząd zapłacił Fundacji Książąt Czartoryskich 500 milionów złotych za kolekcję dzieł sztuki, w tym słynną „Damę z gronostajem”. Pieniądze miały zostać przeznaczone na wspieranie polskiej kultury. W ostatnich tygodniach okazało się jednak, że organizacja jest w stanie likwidacji, a środki ze sprzedaży kolekcji przetransferowano do Liechtensteinu.

Tamara Czartoryska twierdzi, że w korespondencji mejlowej z Maciejem Radziwiłem była zapewniana, że pieniądze te trafią na finansowanie polskiej kultury. Pisze: „W dniu 11 czerwca 2017 r. otrzymałam od Macieja Radziwiłła wiadomość e-mail, w której stwierdził: „Realizujemy plan, w ramach którego powstanie nowa fundacja z siedzibą w Liechtensteinie. Będzie to fundacja rodzinna, której statut będzie zawierał kilka celów dotyczących dziedzictwa rodziny Czartoryskich. Tak naprawdę wszystkie pieniądze przekazane na rzecz tego podmiotu mogą zostać wykorzystane na rzecz beneficjentów, którymi są: Twój ojciec i Josette”.

Jak twierdzi, składała obiekcje co do takiego kursu, więc odsunięto ją od uczestniczenia w posiedzeniach Rady Fundacji. „Przestałam być zapraszana na zebrania, a nawet informowana o zebraniach. Gdy podjęłam ten temat z ojcem, opowiedział, że żadnych posiedzeń nie ma, i uciął temat. Prawda jest taka, że w latach 2013-2016 te posiedzenia się odbywały. Chciałabym wiedzieć, kto podpisywał uchwały w moim imieniu?” – pyta.

Czartoryska pisze, że próbowała przekonać ojca – już po sprzedaży dzieł sztuki – do zmiany swojej decyzji. Ten jednak zmusił ją do podpisania dokumentów fundacji: „Szczególnie wyraźnie w pamięć zapadło mi jedno tego typu zdarzenie: kiedy mój ojciec zmusił mnie na dzień przed moim ślubem, w Lizbonie, w kościele, w którym miałam wyjść za mąż, do podpisania protokołu jednego z posiedzeń pod groźbą niepojawienia się na moim ślubie”.

Według niej jej ojciec miał od początku taki plan. Według niej po ugodzie nie będzie już żadnej prawnej kontroli nad darowiznami transferowanymi za granicę ani nad środkami przekazywanymi w celach innych niż darowizna, a więc nie będzie już obowiązku żądania zwrotu pieniędzy.

Według niej teraz, gdy sprawa stała się publiczna, jej ojciec będzie chciał się pochwalić jakąś działalnością charytatywną. Jednak będzie to działanie wyłącznie na pokaz. Wspomina co o Polakach powiedział jej ojciec. „Podczas zebrania fundacji w styczniu 2017 r. mój ojciec głośno oświadczył: »Nienawidzę Polski i Polaków i zrobiłem już wystarczająco dużo dla tego narodu«. Jego żona odparła wtedy: »Polakom nie można ufać i teraz będziemy żyć jak miliarderzy«”.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...