Lubelskie. Przeżył poważny wypadek samochodowy. Zadławił się parówką
Pochodzący z Lubelszczyzny Robert G. miał w ubiegłym roku wypadek samochodowy. Auto, którym mężczyzna jechał ze swoją koleżanką wpadło w poślizg na oblodzonej drodze. 52-latek trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Miał krwiaki w mózgu, złamaną podstawę czaszki oraz wiele obrażeń wewnętrznych. Lekarze dawali mu niewielkie szanse na przeżycie. Robert G. był przez wiele miesięcy sparaliżowany, przechodził rehabilitację.
Po powrocie do domu 52-latek wpadł w depresję. Jego żona Grażyna zawiozła mężczyznę do Szpitala Psychiatrycznego w Łukowie. To właśnie w tej placówce doszło do tragedii. Podczas spożywania śniadania, mężczyzna zaczął krztusić się parówką. Pacjent, który stracił przytomność, został przetransportowany na oddział intensywnej opieki medycznej. Mimo wysiłków lekarzy jego życia nie udało się uratować. – Zawiozłam męża, by go wyciągnęli z depresji, a oni pozwolili mu umrzeć w tak głupi sposób. Mąż już zaczął chodzić przy pomocy kul i balkonika. Na nowo uczył się mówić, ale cały czas gryzł się tym, że już nie będzie w pełni sprawny – opowiadała żona Roberta G.
Prokuratura Okręgowa w Lublinie prowadzi obecnie śledztwo, które ma wykazać, czy doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci lub narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.