Putin czaruje Austrię
Wbijanie klinów w jedność Zachodu wychodzi Władymirowi Putinowi całkiem nieźle. Teraz jednak gra nie toczy się już o rozdrabnianie Unii Europejskiej i rozgrywanie jej poszczególnych członków dla celów Moskwy. Kreml doskonale wyczuł rosnące napięcie między Europą a Ameryką Trumpa i z całych sił gra na poszerzenie tego pęknięcia. Wizyta w Austrii jest ważnym elementem tej strategii.
W Wiedniu rządzi koalicja, której częścią jest skrajnie prawicowa Partia Wolności, jak każde skrajnie prawicowe ugrupowanie w Europie mająca długą i bogatą historię powiązań z Rosją. Na czele rządu w Wiedniu stoi młody chadeki kanclerz Sebastian Kurz, który skutecznie podkradł wiele populistycznych haseł skrajnej prawicy, stawiając się jednocześnie w rzędzie najbardziej prorosyjskich polityków w UE.
Austria jest też dla Moskwy ważna gospodarczo, jako jeden z głównych węzłów dla dostaw rosyjskiego gazu w głąb Europy. To także jeden z pionierów stopniowego uzależniania energetycznego Zachodu od Rosji. Austriacy jako pierwszy kraj niekomunistyczny zaczął pół wieku temu importować gaz z ZSRR. KIedy więc Putin mówi w Wiedniu, że zależy mu na silnej gospodarczo i zjednoczonej Europie, wolnej od kryzysów, to mówi to wyłącznie w swoim własnym interesie. W domyśle chodzi mu też o Europę wolną od amerykańskich wpływów politycznych, gospodarczych i wojskowych, stanowiących dla Kremla największą przeszkodę. To, że Putin ma takie plany, to wiadomo od dawna. Gorzej, jak wielu naszych partnerów w Unii Europejskiej słucha go z uwagą i przychylnością.