Polityk i kurczak
Przepisy tego nie regulują, wszak głowa państwa nie ma urzędowych dni i godzin pracy. Zawsze towarzyszą mu ochroniarze, ale i z drugiej strony – gapie. Prezydent doskonale to wie i kiedy chce, umiejętnie korzysta z rozmów z przypadkowymi przechodniami. To w polityce nic nowego – pamiętamy już hot dogi na Orlenie z udziałem Donalda Tuska.
Polityk, który nieoczekiwanie wpada na kurczaka, wysyła jasny przekaz: jestem taki sam jak moi wyborcy, blisko ludzi, a nie odklejony za sprawą żyrandola. Można doszukać się i wymiaru geopolitycznego – kurczak jest wszak sieci amerykańskiej.
Czasem jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. Na przykład kiedy zjawia się jakiś mniej życzliwy wyborca i pyta o konstytucję. – Niech pani nie kłamie – rzuca wyraźnie poirytowany Andrzej Duda. W takich starciach najważniejsze osoby w państwie rzadko wypadają dobrze – wystarczy przypomnieć paprykarza, który popsuł gospodarską wizytę Tuska, czy przypadkowych przechodniów na trasach spacerów byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Na szczęście z odsieczą Andrzejowi Dudzie przybywają ochroniarz i małżonka. Kubełek kurczaka przypomina jednak, że minęły już trzy lata prezydentury. Im bliżej roku 2020, tym częściej będzie pewnie można spotkać prezydenta w fast foodzie. Oczywiście w prywatnym czasie.