Liczebność największej kolonii pingwinów spadła o 90 proc. Badacze szukają przyczyny
Gdy w 1982 roku naukowcy po raz pierwszy zainteresowali się tą wyspą, zamieszkiwała ją największa na świecie populacja pingwinów królewskich i druga największa populacja pingwinów na świecie. Jednak, gdy biolodzy powrócili na nią w 2016 i 2017 roku zauważyli, że kolonia uległa degradacji. Z ponad pół miliona ptaków w wieku rozrodczym został jedynie 60 tysięcy.
Odległa i trudno dostępna wyspa leżąca na Oceanie Indyjskim, nie była badana przez ponad 30 lat, więc przyczyny obecnego stanu rzeczy nie są znane. W opublikowanym raporcie z badań, stawia się jednak kilka hipotez. Z analizy zdjęć satelitarnych wyspy, wysnuto wniosek, że od lat 90-tych, tereny zamieszkiwane przez pingwiny wciąż się kurczyły, ze względu na wybujałą roślinność. Możliwe także, że kolonie dotknęły choroby i epidemie takie jak ptasia cholera, czy że była ona atakowana przez drapieżniki.
Mimo że sytuacja pingwinów królewskich nie jest najgorsza – Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody traktuje je jako gatunek, co do którego zachodzą małe obawy związane z możliwym spadkiem jego populacji – to ostatnie odkrycia sugerują, że należy dokładniej obserwować ich liczebność.