W Polsce brakuje leku ratującego życie dzieci. Co proponuje resort?
EpiPen Junior to automatyczny zastrzyk adrenaliny dla dzieci. Jest dużym ułatwieniem w przypadku, gdy pociecha cierpi na alergię. Choć lek nie jest refundowany i kosztuje 200 zł, to jego stosowanie jest wygodne. Można go nosić przy sobie, igła sama się wysuwa, nie trzeba odmierzać dawki, a wstrzyknięcie można wykonać nawet przez ubranie. Od ponad miesiąca brakuje tego leku w aptekach. Jak podaje „Wyborcza”, Ministerstwo Zdrowia poleca rodzicom stosowanie zamiennika.
Adrenalinę trzeba nosić przy sobie
Gdy dziecko cierpi na alergię, np. na jad osy czy pszczoły lub pokarm typu orzechy, jajka i gluten, zachodzi ryzyko wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego. Ostra reakcja organizmu na kontakt z alergenem może prowadzić nawet do drgawek i silnych duszności. Wówczas liczy się każda sekunda, a ratunkiem dla chorego jest szybkie podanie adrenaliny. Co roku z powodu wstrząsu anafilaktycznego w Polsce umiera kilkadziesiąt osób. Najczęściej są to osoby nieświadome, że chorują na alergię. Część przypadków wstrząsu może kończyć się nieodwracalnymi zmianami w mózgu z powodu niedotlenienia. Dlatego ważne jest, by adrenalinę nosić przy sobie.
W przypadku zamiennika zalecanego przez resort zdrowia, adrenalina musi być trzymana w lodówce. Z kolei EpiPen można ciągle nosić przy sobie. Co więcej, według eksperta, który wypowiedział się dla „Wyborczej”, polecane Adrenalina WZF i Adrenalina WZF 0,1 nie nadają się do automatycznego stosowania w przypadku najmłodszych dzieci, ponieważ zawierają zbyt duże dawki. Urzędnicy Ministerstwa Zdrowia zapowiadają, że niedostępność EpiPen Junior jest chwilowa.