Pogoda dla lewicy

Dodano:
Ciekawy sondaż IPSOS dla OKO.press. Elektorat lewicowy pragnie zjednoczenia i jest skłonny taką formację wynagrodzić swoimi głosami. W badaniach założono, że w wyborach parlamentarnych wystartuje PiS (36 procent), koalicja liberalna, jak ją nazywa portal, czyli PO i .Nowoczesna (22 procent), oraz koalicja lewicowa. Ta ostatnia otrzymałaby 16 procentowe poparcie, co jest o 3 punkty procentowe więcej niż suma wyników lewicowych ugrupowań startujących osobno.

Co ważne, wynik PiS-u, to o 5 punktów procentowych mniej niż w przeprowadzonym w tym samym czasie badaniu IPSOS, w którym partie opozycyjne startują osobno. A więc nagroda za zjednoczenie, a jednocześnie strata u partii rządzącej. Portal, związany ze środowiskiem dziennikarzy niechętnych rządowi, dokonując stosownych przeliczeń na mandaty, upatruje w tym zjednoczeniu szansy na odsunięcie PiS-u od władzy. Zaznaczając jednocześnie, że na przeszkodzie stanąć mogą osobiste ambicje polityków lewicy.

Rzeczywiście, IPSOS do jednego worka czyli koalicji wrzucił SLD, ugrupowanie Biedronia, partię Razem, Inicjatywę Polską, ruchy kobiece i miejskie. Sklejenie tego wydaje się trudniejsze niż powołanie przed laty AWS-u. Co znamienne, to liderzy mają problemy z wzajemną akceptacją, a nie ich elektoraty. Za koalicją jest 85 procent wyborców SLD, 80 procent zwolenników Biedronia i 60 procent partii Razem.

Tyle liczby i spekulacje. Zastanawiające jednak, skąd rosnąca popularność formacji lewicowej w sytuacji, gdy zarówno rządzące PiS jak i główny rywal w postaci PO, prezentują typowo lewicowe programy, zwłaszca te społeczno-gospodarcze. Opiekuńcza rola państwa czy interwencjonizm państwowy łączą zaciekłych wrogów. Co ciekawego może mieć lewica do zaproponowania? Chyba już nic więcej. Wchodzenie do licytacji na socjalne transfery wyglądałoby już niepoważnie nawet dla lewicowo zakręconego elektoratu. Zwłaszcza, że na koalicję lewicową chcą głosować - jak wynika z badań - w większości ludzie zamożni i wykształceni. To też jakiś paradoks i ironia losu. Można tylko przypuszczać, że popularność lewicy buduje elektorat antyklerykalny, o ile nie ateistyczny, kosmopolityczny, wykazujący duże przyzwolenie dla aborcji, eutanazji, związków partnerskich, legalizacji miękkich narkotyków. Taka lewica kulturowa, w Europie od zawsze mająca swoją sporą reprezentację. Dlaczego nie miałaby mieć w Polsce.

Nie mylmy współczesnej lewicy kulturowej z formacją postkomunistyczną. Zapewne wśród zwolenników zjednoczonej lewicy, a zwłaszcza w elektoracie SLD, jakiś odsetek to byli funkcjonariusze LWP, SB, milicji czy ZOMO. Czasami niesłusznie pozbawieni nabytego prawa do wysokiej emerytury. Pewnie żyją jeszcze wyborcy z sentymentem wspominający wakacje z Funduszu Wczasów Pracowniczych, i pana kulturalno-oświatowego, w którego rolę wcielił się Stanisław Tym w kultowym filmie Marka Piwowskiego „Rejs”. A raczej ci, którzy z sentymentem wspominają swoją młodość. Generalnie, nową lewicę nie tworzą ani hołubieni za komuny robotnicy, ani milicjanci i tajniacy, tylko wielkomiejscy wyznawcy gender, otwartych związków partnerskich i używek.

OKO.press pisząc o PO i.Nowoczesnej używa terminu koalicja liberalna. Znowu pomieszanie pojęć a raczej próba pozycjonowania konkurenta czy też może kooperanta politycznego. Z wywiadu z Katarzyną Lubnauer: jest miejsce w Koalicji Obywatelskiej dla Roberta Biedronia. Żadna partia nie zlikwiduje 500+. Brawo pani liberał/liberałko. Jakieś półtora roku temu opisałem na tym portalu, jak prezydent Biedroń na Europejskim Kongresie Gospodarczym ubolewał, że szefowie prywatnych firm jeżdżą luksusowymi samochodami, a ich pracownicy klepią biedę. Jak na kongres, którego uczestnikami są przedsiębiorcy i pracodawcy, dość ekstrawaganckie pozycjonowanie poglądów.

Powiedzmy to wyraźnie. Nie ma w Polsce żadnej formacji liberalnej, gdy chodzi o sprawy tak naprawdę najważniejsze: społeczno - gospodarcze. Za koniec tej formacji uznać można wywiad premiera Donalda Tuska dla Gazety Wyborczej, w którym zadeklarował, że jest teraz liberalno - konserwatywnym -socjaldemokratą, znaczy… No właśnie, nic nie znaczy. Wyobraźmy sobie przez chwilę, choć to ekstremalnie trudne, że na scenę polityczną wchodzi PPL, Polska Partia Liberalne (przywódca: brak) i mówi jak jest: Kochani, nie płaćcie sobie sami świadczeń socjalnych, cofniemy 500 +, zwłaszcza zamożnym, dopłacimy do mieszkań najuboższym, ale nie będziemy bawić się w dewelopera, podniesiemy wiek emerytalny, abyście mieli z czego żyć na starość, albo robimy niską emeryturę obywatelską, dalej radźcie sobie sami, pensja minimalna czy tam stawka godzinowa to kompletne bzdury, itp. Zabieramy świadczenia i przywileje. Ale obniżamy podatki, a więc sami będziecie decydować, co zrobić z własnymi pieniędzmi. I z własnym życiem, bo to wasza a nie państwa sprawa.

Koledzy i koleżanki z OKO.press i IPSOS, stwórzcie taki abstrakcyjny byt polityczny. Wrzućcie to w badania, ciekawe co wyjdzie. Pewnie nic, bo byty abstrakcyjne trudno popierać, a w realu ich brak. I nic nie wskazuje na to, żeby to się szybko zmieniło. Teraz słońce świeci dla lewicy. Niestety, to nieznośny upał.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...