31-latek chce pozwać PiS. Poczuł się obrażony hasłem na billboardach
Od jakiegoś czasu Koalicja Obywatelska PO i Nowoczesnej prowadzi kampanię w polskich miastach billboardami z wizerunkiem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Na banerach oprócz zdjęcia prezesa PiS zamieszczono również hasło „PiS wziął miliony”, które dopełniają podtytuły m.in: „a wszystko drożeje”, „i chce być bezkarny”, „a tanich mieszkań nie ma”. „PiS odebrał złodziejom miliony i dał je dzieciom” - to odpowiedź Prawa i Sprawiedliwości na akcję opozycji.
I to właśnie te słowa oburzyły Maksa Zielińskiego z Dolnego Śląska. Choć szef sztabu wyborczego PiS Tomasz Poręba tłumaczył, że autorzy kampanii chcieli w ten sposób nagłośnić „sprawę wyłudzeń z VAT za czasów rządu PO-PSL”, 31-latek stwierdził, że hasło z plakatów jest sformułowane w taki sposób, że sugeruje, iż złodziejami są wszyscy podatnicy, którzy składają się na budżet państwa. Mężczyzna przytoczył słowa Tomasza Siemoniaka, który powiedział, że „PiS wprowadził 34 nowe podatki”. Zieliński skierował sprawę do sądu. Domaga się od Prawa i Sprawiedliwości 75 tys. zł rekompensaty i publicznych przeprosin za zniesławienie oraz obrażenie i poniżenie jego i innych Polaków.
Zmienił imię z powodu prezesa PiS
O Zielińskim stało się głośno dwa lata temu. Pochodzący z Dolnego Śląska uległ wypadkowi, gdy był dzieckiem. Wskutek urazu doznał paraliżu prawej części ciała. Imię Jarosław było dla niego trudne do wymówienia, dlatego nosił się z decyzją o jego zmianie. Później przekonywał, że dopiero przejęcie władzy przez Prawo i Sprawiedliwość skłoniło go ostatecznie do zostania "Maksem". Mężczyzna wyjaśnił, że nie podobają mu się działania prezesa PiS i jego podwładnych m.in. w sprawie TK i ulg dla niepełnosprawnych. – Od dzisiaj formalnie nazywam się Maks, bo zgodnie z polskim prawem pisownia tego imienia przez "x" nie była możliwa – poinformował mężczyzna.