Nowakowski: byłem tylko konsultantem WSI
"Wobec sposobu sformułowania informacji na mój temat, zawierającego zwyczajną nieprawdę, i wobec braku reakcji na moje prośby o danie mi szansy wyjaśnienia sytuacji, skierowane do osób na kierowniczych stanowiskach państwowych, będę zmuszony wystąpić na drogę prawną" - zapowiedział w oświadczeniu.
Nowakowski wyjaśnił, że w styczniu - po tym, jak dotarły do niego pomówienia, iż jest oskarżany o "donoszenie na PiS" - zwrócił się do ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego z prośbą o wyjaśnienie tych doniesień.
"Dopiero wczoraj wieczorem miałem okazję odpowiedzieć na pytania komisji weryfikacyjnej. Wcześniej nikt mnie nie pytał, nikt nie konfrontował bzdur, jakie ktoś napisał" - powiedział Nowakowski.
"Będąc ofiarą przestępczej działalności WSI stałem się po dwakroć ofiarą wiary w sprawiedliwość i prawość niepodległej Rzeczypospolitej, będąc stawiany na jednej płaszczyźnie ze współpracownikami komunistycznej bezpieki czy też agentami - przestępcami. W odróżnieniu od lustrowanych agentów komunistycznej bezpieki nie otrzymałem też możliwości obrony przed niezawisłym sądem. Że nie wspomnę już o zasadzie domniemania niewinności" - napisał w oświadczeniu.
"Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem WSI. Nigdy moje jakiekolwiek elementy konsultacji dla WSI nie dotyczyły niczego, co wykraczało poza politykę zagraniczną. Nie wiedziałem o żadnym spotkaniu PO i PiS. Nigdy nie byłem w SKL. Informacje w raporcie to bzdura" - powiedział Nowakowski.
Zapewnił, że nigdy nie był konsultantem WSI w jakimkolwiek zakresie spraw związanych z problematyką polskich spraw wewnętrznych, ani nie przekazywał informacji o sytuacji wewnątrz PiS. "Nigdy również nie podejmowałem współpracy z WSI (nawet konsultacyjnej) w czasie, gdy byłem dziennikarzem, a nie urzędnikiem" - dodał.
"To przestępstwo ze strony WSI, fałszowanie dokumentacji, wymyślanie jakiś bzdur" - zaznaczył. "Byłem konsultantem WSI wyłącznie w kwestiach polityki zagranicznej. Kilka razy w latach 90. pisałem jakieś opracowania w zakresie polityki wschodniej" - wyjaśnił publicysta. Jak dodał, miało to miejsce, gdy kierował Ośrodkiem Studiów Międzynarodowych Senatu.
Poinformował, że poznał wówczas płk. Krzysztofa Ładę, który był polskim attache wojskowym w kilku stolicach i bywał oddelegowywany na otwarte dyskusje o polityce międzynarodowej, jakie regularnie odbywały się w senackim ośrodku.
Według Nowakowskiego, informacje w raporcie mogły powstać na podstawie sytuacji, gdy spotkał owego oficera w 2002 r. "Poprosił mnie o konsultację w kwestiach międzynarodowych. W ramach rozmowy powiedziałem mu o swojej sytuacji, traktując to, rzecz jasna, jako rozmowę prywatną ze znajomym" - napisał Nowakowski.
"Nie jestem w stanie zweryfikować tego, co oficer skompilował z prywatnej rozmowy" - powiedział PAP. "Jest to dramatyczne nadużycie zaufania, że z rozmowy z płk. WSI na ulicy, w której mówiłem tylko, co robię i że jestem członkiem PiS-u, stworzono jakieś konfabulacje" - dodał.
Pytany, czy przecieki z raportu na jego temat mogły być powodem odwołania go w ubiegłym tygodniu z funkcji zastępcy redaktora naczelnego tygodnika "Wprost" (o czym nieoficjalnie informowały źródła w redakcji), odparł, że powodem była "pewna różnica co do wizji pisma". "Z niewielkim entuzjazmem przyglądałem się tabloidyzacji pisma" - dodał.
Jerzy Marek Nowakowski jest doktorem nauk politycznych i specjalistą od spraw wschodnich. B. szef Ośrodka Studiów Międzynarodowych Senatu, w latach 1997-1999 - podsekretarz stanu w Kancelarii Premiera Jerzego Buzka, a następnie główny doradca premiera ds. międzynarodowych. Pracował m.in. w nadawanym dla zagranicy programie V Polskiego Radia. Po 2001 r. szef działu zagranicznego tygodnika "Wprost", do ubiegłego tygodnia był zastępcą redaktora naczelnego tego tygodnika.pap, ss