„Jakie społeczeństwo, takie duchowieństwo”. O. Żak o problemach Kościoła i przykładzie Niemiec
– Jest stare powiedzenie: jakie społeczeństwo, takie duchowieństwo. Jeśli w społeczeństwie panują duża swoboda i tolerancja obyczajowa, promuje się rozwiązłość, to należy się spodziewać, że zjawisk negatywnych również w szeregach duchowieństwa będzie przybywać i będą one przybierały na sile – zaznacza ojciec Adam Żak. Jego zdaniem pedofilia to problem nie tylko Kościoła, ale całego polskiego społeczeństwa.
O. Żak: Jako duchowni jesteśmy bardziej obserwowani. I słusznie
– Jako Kościół – a zwłaszcza duchowni – w sprawie wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży jesteśmy bardziej obserwowani niż jakakolwiek inna organizacja. Ale jest to w pełni uzasadnione. Bo przecież głosimy Ewangelię, nauczamy o godności każdego człowieka, upominamy grzeszników, zwracamy uwagę na kwestię wychowania, głosimy wymagającą moralność seksualną – przypomniał.
– Z pewnością takie działania odbijają się w społeczeństwie szerszym echem niż podobne przestępstwa popełnione w innych środowiskach. Narażają też na szwank wiarygodność Kościoła instytucjonalnego. Osłabiają autorytet duchownych. Wszyscy to czujemy. Jest nie do przyjęcia, by Kościół zadowolił się rozwiązaniem połowicznym w swoich szeregach, ukrywając ciężkie błędy przełożonych – zwrócił uwagę.
O. Żak: Kryzys pedofilski obciąża przełożonych
O. Żak uważa, że obecna dyskusja dotyczy rzeczywistego, „niemałego” kryzysu. Jego zdaniem do jego pogłębienia przyczynili się hierarchowie kościelni, którzy w sposób nieodpowiedni podchodzili do przestępstw podwładnych. Przypomniał słowa papieża Benedykta XVI i papieża Franciszka, którzy zwracali uwagę na brak poszanowania godności ofiar i błędnego podejścia do sprawców. Jego zdaniem dobre wzorce reagowania na problemy nieletnich dają nasi zachodni sąsiedzi.
O. Żak: Prawo mamy dobre, ale brak prewencji
– Odnośnie do rozwiązania niemieckiego – jest ono wynikiem wypracowanej kultury współpracy instytucjonalnej między rządem a organizacjami społecznymi, w tym z Kościołami. Dlatego Niemcy nie skupili się tylko na skandalu w Kościele katolickim, lecz wykorzystali ten skandal, by zmierzyć się z problemem społecznym. To prawda, że w pierwszym momencie media zajęły się skandalem w Kościele. Dziesiątki tysięcy katolików opuściło Kościół katolicki. Ale eksperci i fachowcy oraz niektórzy politycy doskonale wiedzieli, że nie jest to tylko problem Kościoła, lecz jest to zjawisko społeczne – tłumaczył.
– W Polsce mamy w miarę sensowne prawo karne, które działa dość dobrze, nadal brakuje nam jednak prewencji. Rzecznik Praw Dziecka kilkakrotnie postulował przez przynajmniej ostatnie półtora roku stworzenie narodowej strategii ochrony dzieci i młodzieży przed przemocą, nie tylko seksualną. Rząd odpowiadał, że mamy dobre instrumenty prawne w tym zakresie. My, Polacy, myślimy inaczej niż Niemcy. Na poziomie myślenia instytucjonalnego pod wieloma względami nadal pozostaliśmy krajem postkomunistycznym. Nie mam tu na myśli wcale biskupów, ale cały aparat państwa. Potrzebne są zarówno oczyszczenie, jak i struktury prawne zobowiązujące do działań zapobiegawczych. Bo z całą pewnością nie powinniśmy sobie wyobrażać, że po znalezieniu i ukaraniu sprawcy problem znika – podkreślił w swojej rozmowie z wiara.pl.