Rosyjskie rakiety przybliżają bazę USA w Polsce
Nowe zagrożenie ze strony Rosji nazywa się Novator 9M729, w klasyfikacji NATO SSC-8. To rakiety średniego zasięgu, zdolne do przenoszenia głowic jądrowych, których rozmieszczania w Europie zakazano jeszcze w czasach zimnej wojny. Moskwa zaprzecza, żeby takie pociski rozmieściła u swoich zachodnich granic, blisko krajów NATO, ale służby Sojuszu wiedzą swoje. Pyta o nie szef Paktu, Jens Stoltenberg a ambasador USA przy NATO, Kay Bailey Hutchinson mówi wprost o ich "zdjęciu". Brzmi to jak groźba ataku, którą Rosjanie przedstawiają jako koronny dowód agresywnych zachowań Sojuszu.
Novatory, z zasięgiem do kilku tysięcy kilometrów mogą być bardzo groźne dla Sojuszu, bo wystrzeliwane ze stosunkowo niedużej odległości od celu i lecące na niskiej wysokości pociski dają niewiele czasu na reakcję obronną i wymagają dalszego wzmocnienia granic Paktu na wschodzie. To akurat dobra wiadomość w całym tym niepokojącym z punktu widzenia Polski rozdaniu. Życie w zasięgu rosyjskich rakiet nie jest przyjemne, ale z drugiej strony swoimi działaniami Moskwa wymusza na Sojuszu coraz głębsze rewidowanie wyważonej polityki wobec Rosji. Łamanie porozumień przestrzeganych nawet w czasach zimnej wojny to argument, żeby z Kremlem grać coraz bardziej zdecydowanie.
Chór natowskich pacyfistów, pilnujących, żeby nie nadepnąć Putinowi na odcisk musi w obliczu takich zmian słabnąć a zwolennicy postawienia zdecydowanej tamy wojowniczym zapędom naszych wschodnich sąsiadów będą lepiej słyszalni. W efekcie i kluczowa dla polskiego bezpieczeństwa kwestia ustanowienia stałej bazy amerykańskiej w naszym kraju staje się jedną z opcji, mogących służyć odstraszaniu Rosjan. Skoro te ich rakiety i tak już gdzieś niedaleko są, wycelowane w nasze miasta, to czy nie lepiej byłoby mieć tutaj solidnie wyposażoną amerykańską bazę, zdolną odeprzeć ewentualne uderzenie a także wyprowadzić cios odwetowy? Żeby nie było wątpliwości: nie chodzi mi o żadne podżeganie do wojny i bicie z Rosjanami, tylko o odstraszanie. Nic tak nie studzi wojowniczych zapałów niż świadomość, że w razie czego trzeba będzie przygotować się na ostrą ripostę.