Ofiara księdza pozwie publicystę, który molestowane kobiety porównał do k**ew
W imieniu Katarzyny, która przed Sądem Apelacyjnym wygrała milionowe odszkodowanie od instytucji kościelnej za molestowanie, wypowiedzieli się jej przedstawiciele z Fundacji „Nie lękajcie się”. – Ta dziewczyna dwie minuty po tym, jak media napisały o tym nagraniu, skontaktowała się ze mną. Płakała jak to czytała. Na pewno wystąpi na drogę sądową przeciwko tej osobie, ale musi trochę odreagować proces, który dopiero co się zakończył. Przeszła bardzo, bardzo dużo i naprawdę potrzebuje spokoju. Jej życie zostało złamane i będzie się z tym zmagać do końca życia – przekazał Wirtualnej Polsce Marek Lisiński, prezes fundacji.
Swoje oburzenie wypowiedzią Michalkiewicza wyraził także prawnik Katarzyny. – Tego nie da się w kulturalny sposób skomentować. Wyrządził jej wielką dodatkową krzywdę – podkreślał w rozmowie z WP mec. Jarosław Głuchowski. Zaznaczył, że ze względu na tajemnicę adwokacką nie będzie zdradzał szczegółów na temat pozwu.
Skandaliczny komentarz Michalkiewicza
Oburzenie przedstawicieli poszkodowanej kobiety zostało spowodowane komentarzem Stanisława Michalkiewicza, który był współzałożycielem, Unii Polityki Realnej, zasiadał w Trybunale Stanu, a teraz jako publicysta jest związany m.in. z Radiem Maryja i Telewizją Trwam. Swój punkt widzenia przedstawił występując w telewizji internetowej TVASME.
– Dostać milion złotych za molestowanie, że tam kiedyś, ktoś tam wsadził rękę pod spódniczkę, no któż by nie chciał. Wiele pań za znacznie mniejsze pieniądze spódniczki podciąga, a tutaj milion złotych i dożywotnia renta – powiedział Michalkiewicz. Ocenił, że „skutki społeczne tego wyroku będą daleko idące”. – Jedna panienka z drugą będą sobie przypominać, jak to były molestowane – dodał.
Na koniec publicysta wysnuł opinię, że „tu chodzi o pieniądze”. – Miliona złotych to taka panienka jedna z drugą przez całe życie może nie zarobić, a tutaj za jednego sztosa. No to żadne k**** nie są tak wysoko wynagradzane na całym świecie – podsumował. Poniżej całe nagranie z udziałem Michalkiewicza.
Sprawa Romana B.
Przypomnijmy, jak informowała „Wyborcza”, Roman B. mimo skazania go za wykorzystywanie seksualne na cztery lata więzienia, nadal jest księdzem. Poszkodowana postanowiła wytoczyć proces całemu zgromadzeniu. Wyrok ogłoszono już w styczniu, ale dopiero teraz przestał być tajemnicą dla opinii publicznej. Sąd Okręgowy w Poznaniu zasądził przyznał w nim poszkodowanej milion złotych zadośćuczynienia oraz 800 zł dożywotniej, comiesięcznej renty. Najistotniejsze, że płacić miał nie ksiądz, ale Kościół. To praktyka znana ze Stanów Zjednoczonych, gdzie przez procesy o pedofilię bankrutowały całe diecezje.
Sędzia wydająca wyrok podkreślała, że „nie ma wątpliwości co do odpowiedzialności cywilnej Kościoła, a ksiądz pedofil wykorzystał do przestępstwa swoją funkcję i pozycję”. – Ofiarę poznał na lekcji religii i zapraszał ją na plebanię, uznaną za „miejsce służbowe”. Sędzia podkreślała, że gdyby Roman B. nie uczył religii, ofiary nigdy by nie spotkał. Gdyby nie wykorzystał swojej pozycji do zdobycia zaufania Kasi, nie wyrządziłby szkody – tłumaczyła.