Próbował wjechać do Pałacu Prezydenckiego. Świadkowie: Mówił, że nazywa się Andrzej Duda i to jego dom
O tym, że niezidentyfikowana osoba próbowała sforsować samochodem osobowym bramę Pałacu Prezydenckiego informowała jako pierwsza Polska Agencja prasowa. Doniesienia potwierdziła w rozmowie z Wprost.pl komisarz Ewa Szymańska z Komendy Stołecznej Policji. – Otrzymaliśmy informację, że mężczyzna jadący samochodem ulicą Focha, popełnił wykroczenie w ruchu drogowym – jechał pod prąd. Policjant, który go zauważył, chciał go zatrzymać do kontroli. Mężczyzna nie zatrzymał się do kontroli. Potrącił policjanta – informowała Szymańska. – Mężczyzna zatrzymał się na kolczatce przed Pałacem Prezydenckim. Jest w tej chwili zatrzymany. Ustalamy przyczynę takiego zachowania – dodawała.
Prezydenta nie było w pałacu
W momencie zdarzenia prezydenta Andrzeja Dudy nie było w Pałacu Prezydenckim. W tamtym czasie udał się się do Szwajcarii na Światowe Forum Gospodarcze w Davos. – Chcę podkreślić, że Pałac jest bezpieczny, dobrze strzeżony; funkcjonariusze SOP dobrze wykonują swoją pracę – zapewniał prezydent, komentując całą sytuację.
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji asp. sztab. Mariusz Mrozek przekazał mediom, że policjant potrącony na ulicy Focha w Warszawie we wtorek 22 stycznia wrócił już do domu i znajduje się pod opieką rodziny. Jego zdrowiu nie zagraża nic poważnego, jest jedynie mocno poobijany. Na zwolnieniu lekarskim będzie przebywał do 10 lutego.
Obserwacja psychiatryczna
Tymczasem jak podaje „Gazeta Wyborcza”, z relacji świadków wynika, że mężczyzna miał powiedzieć, że nazywa się Andrzej Duda a Pałac Prezydencki to jego dom. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że 36-latek trafił do jednego z warszawskich szpitali psychiatrycznych. Obecnie znajduje się pod obserwacją lekarzy, a jego stan zdrowia nie pozwala na przesłuchanie przez policję. Funkcjonariusze z Komendy Stołecznej Policji przekazali, że tuż po zatrzymaniu mężczyzna nie był w stanie odpowiedzieć w sposób logiczny na żadne z zadawanych pytań. Wciąż nie wiadomo, czy w chwili zdarzenia nie znajdował się pod wpływem środków odurzających. Policja czeka na wyniki badań toksykologicznych. O czasie trwania obserwacji psychiatrycznej zadecydują lekarze.