Kaczyński złożył zawiadomienie do prokuratury ws. „Wyborczej”. „Jego pogróżki nie robią na nas wrażenia”
Jarosław Kaczyński domaga się ścigania z urzędu autorów tekstów oraz redakcji portali Wyborcza.pl oraz Gazeta.pl. Podstawą prawną ma być art 212 kodeksu karnego, który mówi, że kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. „Gazeta Wyborcza” zaznacza, że w przypadku mediów kara może sięgać nawet roku pozbawienia wolności.
Prezes PiS nie zdecydował się na pozew cywilny. W piśmie do prokuratury podkreślił, że działając jako pokrzywdzony, zawiadamiam podejrzeniu popełnienia przestępstw zniesławienia i wnosi o objęcie ścigania z oskarżenia publicznego ze względu na występujący w sprawie interes publiczny. Do treści dokumentu dotarła Polska Agencja Prasowa.
„Nasze artykuły są rzetelne, oparte na faktach i dokumentach”
W związku z doniesieniem „Gazeta Wyborcza” opublikowała oświadczenie. „Zamiast odpowiedzieć na nasze pytania, Kaczyński straszy nas art. 212 kodeksu karnego, procesem i więzieniem. To próba odebrania gwarantowanej konstytucją wolności słowa. Próba stłumienia krytyki prasowej, a także pozbawienia społeczeństwa prawa do rzetelnej informacji. Informujemy posła Kaczyńskiego, że jego pogróżki nie robią na nas wrażenia i nie odniosą żadnego skutku. Nie wycofujemy się z żadnych twierdzeń zawartych w naszych publikacjach. Nasze artykuły są rzetelne, oparte na faktach i dokumentach. »Wyborcza« nie ulegnie szantażom, szykuje kolejne publikacje i nie przestanie patrzeć władzy na ręce” – napisał Jarosław Kurski, zastępca redaktora naczelnego „Wyborczej”.
O czym jest nagrana rozmowa?
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, na warszawskiej działce, na której w latach 90. uwłaszczyło się środowisko Porozumienia Centrum (dawnej partii Jarosława Kaczyńskiego) spółka Srebrna chciała wybudować 190-metrowy biurowiec. Za przygotowanie inwestycji miała być odpowiedzialna firma Austriaka Geralda Birgfellnera, który ma rodzinne powiązania z prezesem PiS. W biurowcu mają powstać m.in. hotel, apartamenty oraz siedziba fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. Wartość inwestycji miała wynieść ok. 300 mln euro, czyli około 1,3 mld zł. W rozmowach przewija się m.in. wątek zysków, jakie fundacja mogłaby mieć z wynajmu powierzchni biurowej. Według „Gazety Wyborczej” w inwestycji miał pomóc bank Pekao SA, którego prezesem jest Michał Krupiński. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że bank wyraził zgodę na finansowanie inwestycji przez firmy Birgfellnera a kwota widniejąca na dokumentach bankowych to 15,5 mln euro. Z kolei w dokumentach Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego pojawia się informacja, że bank wydał zgodę także na kredytowanie całej inwestycji do 300 mln euro. W oświadczeniu przesłanym dziennikarzom bank zaprzeczył, jakoby miał kredytować te inwestycje.
„Partia buduje wieżowiec”
Rozmowa z 27 lipca 2018 roku, w której udział wzięli Jarosław Kaczyński, jego brat cioteczny Grzegorz Tomaszewski, Gerald Birgfellner i jego wspólniczka, pełniąca jednocześnie rolę tłumaczki, dotyczy zawieszenia projektu budowy biurowca. Warunki zabudowy miał blokować stołeczny ratusz oraz kampania aktywisty miejskiego Jana Śpiewaka. – Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie. Doszły nowe elementy. Operacja Śpiewaka, nowego kandydata na prezydenta. Postawił zarzuty: partia buduje wieżowiec. Po pierwsze nie dostaniemy wuzetki (warunki zabudowy - red.), jak nie wygramy tych wyborów. Po drugie, w tej chwili jest jeszcze atak z jeszcze jednej strony – mówi prezes PiS.
W dalszej części rozmowy opisanej przez „Wyborczą” słychać Kaczyńskiego, który mówi także o wyborach parlamentarnych w 2019 roku oraz ewentualnych konsekwencjach wycieku tych informacji do mediów. „Partia buduje wieżowiec”, „to nie do obrony”, „chodzi o medialny atak”, „to jest polityka” – mówi Kaczyński. Po wstrzymaniu inwestycji spółka Srebrna odmówiła zapłaty Birgfellnerowi, a prezes PiS przekonywał, że nie ma żadnego wpływu na decyzję władz spółki Srebrna (spółka należy do fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, w której radzie zasiada Jarosław Kaczyński). Austriak wykonał m.in. projekt architektoniczny i strategię realizacji. Prezes PiS zasugerował Austriakowi, aby wystąpił o zapłatę do sądu. Tłumaczka proponuje, by Srebrna przeprowadziła projekt w partnerstwie z deweloperami. Jako przykład takiego sposobu działania podaje inwestycje ojca Tadeusza Rydzyka.