Brudziński o kwestii zarobków w NBP: Potrzebny był nam ten problem jak świni siodło
Narodowy Bank Polski w środę 27 lutego opublikował na swojej stronie internetowej informacje o wysokości przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia kadry kierowniczej w 2018 roku. W komunikacie podano, że chodzi o realizację postanowienia nowelizacji ustawy dotyczącej jawności wynagrodzeń w banku centralnym. Z zestawienia wynika, że najwięcej zarabia miesięcznie dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji – 49 563 złote brutto.
– Co prawda deklarowałem u pani, że gryzę się w jęzor i nie gadam głupot, ale na jedną głupotę sobie pozwolę – zwrócił się do prowadzącej rozmowę Beaty Lubeckiej szef MSWiA, pytany o kwestię zarobków w NBP. – Potrzebny był nam ten problem jak świni siodło. Ktoś do niego doprowadził. Nie jestem daleki od tego, że świecę oczami za znakomitego profesora, finansistę. W sensie komunikacyjnym temat został położony na łopatki – mówił Brudziński. – Jeśli dowiaduję się, że ze wszystkich dyrektorów najwyższe zarobki pobierały panie, które odpowiadały za strategię komunikacyjną, odpowiem pani szczerze: Ich praca nie była warta tych pieniędzy, skoro jest taki komunikacyjny „kociokwik” – ocenił. – Skoro mamy taki komunikacyjny, przepraszam za określenie, „jazgot” wokół tego tematu, to panie odpowiadające za PR, sferę komunikacyjną, tych pieniędzy nie były warte – doprecyzował.
Brudziński w Brukseli?
Odpowiadając na sugestie, czy wybiera się do Brukseli dla większych zarobków Brudziński odpowiedział: „Jakbym chciał doposażyć rodzinę, to nie byłbym parlamentarzystą. Trafiłbym do zarządu dużej spółki skarbu państwa”. – Nie idę do Brukseli po to, żeby robić za zająca i wciągnąć z listy kandydatów z dalszych miejsc. To byłby brak szacunku wobec mieszkańców Szczecina, Świnoujścia, Myśliborza, Gorzowa, Koszalina etc. – zapewnił.