#MyPolacy zasługujemy na promocję w świecie

Dodano:
Gala "Człowiek Roku Wprost" 2018 Źródło: WPROST.pl
Laureatem Nagrody Człowiek Roku tygodnika „Wprost” zostali #MyPolacy, czyli „Polki i Polacy za 100 lat niesienia biało-czerwonej godnie i wysoko”. Tegoroczna nagroda inspiruje do przemyśleń dotyczących światowej promocji nas, Polaków.

Trudno ukryć, że z promocją Marki Polska mamy problemy. Owszem, są tworzone strategie, dokumenty, zbierają się różne gremia, jednak od wielu lat rezultaty są – jak widać po wizerunkowych kryzysach – mówiąc delikatnie, średnie. Nie zawsze z naszej winy obraz Polek i Polaków bywa mało korzystny, jednak wobec ataków czy gołosłownych oskarżeń tym bardziej powinniśmy wykorzystywać wszystkie możliwości wzmacniania wizerunku #MyPolacy.

Michał M. Lisiecki w swym uzasadnieniu do przyznania Nagrody Człowiek Roku wymienił wielu znakomitych, a przecież nie zawsze odpowiednio znanych Polaków, twórców kultury, wynalazców, przedsiębiorców czy takich przywódców narodowych jak Tadeusz Kościuszko, „który chciał Polskę wyzwolić, a jednocześnie wyzwolić najbardziej uciskaną warstwę społeczną, chłopów, tak jak w Ameryce domagał się przyznania wolności oraz edukacji niewolnikom”. O czym też warto przypominać, bo postać Kościuszki ukazuje się głównie przez czyny oręża.

To prawda, to tak zwani zwyczajni #MyPolacy dzięki swojej waleczności, pracowitości i przedsiębiorczości, Polacy „którzy utworzyli, przechowali i rozwinęli wspólnotę wartości takich jak odwaga, solidarność gościnność, poczucie humoru, zaradność, miłość i prawda” spowodowali, że żyjemy w wolnym kraju i nadrabiamy cywilizacyjne, nie z naszej winy powstałe, zapóźnienia. Jak jednak pisał T. Harv Eker, amerykański milioner i trener biznesu, nie wystarczy mieć najlepszy na świecie produkt, trzeba jeszcze zadbać, aby świat się o nim dowiedział. A mi polski przewodnik opowiadał, że gdy przywozi włoskich turystów do Warszawy, to zawsze z gorzką satysfakcją obserwuje, jak na widok centrum handlowego przy Dworcu Centralnym szeroko otwierają oczy ze zdumienia i na wyścigi się ustawiają, aby na jego tle strzelić sobie zdjęcie. Bo do tej pory mieli w głowach obraz Polski wozem drabiniastym ozdobionej.

Aż się więc ciśnie pytanie, dlaczego w promocji Polski tak mało wykorzystuje się żyjących, aktywnych, znanych z różnych osiągnięć Polek i Polaków? Nie chodzi o to, aby byli oficjalnymi Ambasadorami Polski, aby jeździli po świecie i zachwalali nasz kraj. Oni i tak są ambasadorami Marki Polska, ich wystarczy tylko pokazywać, zamieścić na stronie np. MSZ, zapraszać na międzynarodowe spotkania promocyjne. Przecież najlepiej przemawia się do wyobraźni poprzez znanych z pozytywnych osiągnięć ludzi.

Trzy, bardzo różne, przykłady. Pierwszy – ks. prof. Michał Heller – polski prezbiter katolicki, teolog, profesor nauk teologicznych specjalizujący się w filozofii przyrody, fizyce, kosmologii relatywistycznej oraz relacji nauka–wiara. Pierwszy polski laureat bardzo prestiżowej Nagrody Templetona i do tej pory jedyny odznaczony z tego kraju. Dyrektor, fundator i pomysłodawca Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie. Polak znany i ceniony w świecie nauki, ale czy umiemy się chwalić nim chwalić na całym świecie?

Przykład drugi – Jan A.P. Kaczmarek, polski kompozytor, autor muzyki do ponad 60 filmów długometrażowych i dokumentalnych, oraz polskich i amerykańskich spektakli teatralnych, laureat Oskara za muzykę do filmu „Marzyciel”. W 2004 r. powołał do życia Instytut Rozbitek, zajmujący się działalnością edukacyjną i produkcją artystyczną Jest twórcą i dyrektorem międzynarodowego festiwalu filmu i muzyki Transatlantyk Festival. Przecież tak wybitny twórca jest żywą reklamą naszego kraju.

Przykład trzeci – Dominika Kulczyk, którą tygodnik „Wprost” właśnie zamieścił na liście 50 najbardziej wpływowych Polek, pisząc m.in. że „Rozwija rodzinną fundację Kulczyk Foundation, wspiera dożywianie dzieci w polskich szkołach, realizuje wraz z telewizją TVN program „Efekt Domina”. Warto dodać, że Dominika Kulczyk rozszerza swoją działalność reporterską. W zeszły piątek telewizja CNN International pokazała film dokumentalny zrealizowany razem z Polką. „Troubled Waters” to reportaż poruszający problem handlu dziećmi w Ghanie, gdzie w rejonie jeziora Wolta 20 tys. nieletnich jest zmuszana do pracy w rybołówstwie. To pierwszy z serii reportaży realizowanych przez Dominikę Kulczyk i Kulczyk Foundation, we współpracy z najpopularniejszą na świecie amerykańską stacją informacyjną.

Tu dygresja. Otóż zdumiewa, że problem niewolnictwa stosunkowo słabo przebija się do światowych mediów, choć tylko w ciągu ostatnich pięciu lat niemal 90 mln osób na całym świecie doświadczyło różnych form niewolnictwa, w tej chwili pozbawionych wolności jest ponad 40 mln, a co czwarty współczesny niewolnik to dziecko. I można Dominikę Kulczyk lubić albo nie, ale trudno zaprzeczyć, że jej działalność i osobisty udział w wyrywaniu dzieci z łap oprawców (a psucie gangsterskich interesów do bezpiecznych zajęć nie należy) oraz wspieraniu opieki nad nimi dobrze wzmacnia pozytywny obraz #MyPolacy. Zresztą jej działalność jest zbieżna z działaniami rządu czy Caritas Polska na rzecz krajów Trzeciego Świata. Byłoby dobrze, aby instytucje odpowiedzialne za promocję uruchomiły projekt pt. „Promocja Polski Ponad Podziałami”.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...