Odnaleziono zaginioną Amelkę i jej matkę. Zatrzymano obu porywaczy
Informację o odnalezieniu Amelii z matką potwierdził wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński. Na Twitterze podał też, że zatrzymano dwóch podejrzanych o uprowadzenie. Jednocześnie pogratulował i podziękował zaangażowanym w poszukiwania policjantom. TVP Info doprecyzowała, że porwane odnaleziono w Środzie Wielkopolskiej. Jak pisze z kolei rmf24.pl, mąż 25-latki i ojciec Amelki jest obywatelem Polski pracującym w Niemczech, ale zameldowanym w ojczyźnie. W sprawie zaginięcia Amelii po raz trzeci w historii został użyty w Polsce system Child Alert.
Mediator policyjny Marek Makara, który pracował przy sprawie Amelki i jej matki, poinformował na antenie TVP Info, że sytuacja różniła się znacząco od wersji, którą przedstawiała prababcia dziewczynki w mediach. – Amelka została uprowadzona dwa lata temu przez matkę i babcię dziecka z Niemiec – przekazał.
Jak poinformował Marek Makara, ojciec Amelki Cezary, skontaktował się z nim w czwartek 7 marca. Mediator podał, że dziecko zostało dwa lata temu uprowadzone z Niemiec przez matkę i babcię. – Tatuś walczył bardzo nieskutecznie z polskim systemem prawnym. Jego desperacja doprowadziła do odebrania dziecka, niestety siłowego, z czym nie mogliśmy się do końca zgodzić – tłumaczył. – Musieliśmy akcję przeprowadzić tak, żeby dziecku ani nikomu nic się nie stało. Szczególnie zależało nam też na ojcu, który był bardzo szykanowany – dodał.
Z relacji Makary wynika, że ojciec dziecka chciał dziś przekazać matkę Amelki na policję, a z dzieckiem udać się w kierunku Niemiec. – Próbowaliśmy wynegocjować, aby również dziecko zostało – zdradził. – W pewnym momencie doszło do dziwnego incydentu. Człowiek, który był z panem Czarkiem, wynajęty jako ochroniarz przez niego, zmienił zdanie, po czym zaatakował gazem pana Czarka i następnie udał się w kierunku Łomży, gdzie doszło do zatrzymania przez policję – wyjaśnił.
Jak podał mediator, w czwartek w Białymstoku matka wcale nie została wraz z dzieckiem wciągnięta do samochodu, a sprawcy nie mieli kominiarek. Wiadomo o tym, ponieważ całą sytuację nagrał jeden z kierowców autobusu miejskiego. Makara zaznaczył, że kobieta dobrowolnie wsiadła do samochodu. – Mamy nagranie, gdzie matka normalnie rozmawia, przekazuje informacje, że udają się teraz do domu do Niemiec, tak przynajmniej wywnioskowaliśmy z jej wypowiedzi – dodał. – Pan Czarek nigdy, przenigdy, nie stosował przemocy psychicznej ani fizycznej na matce dzieci. Jest to historia zmyślona przez babcię dziecka – podkreślił Makara.
Zniknięcie Amelki z matką
Do rzekomego porwania doszło w czwartek 7 marca po godzinie 10.00 na białostockim osiedlu Dziesięciny. Jak podawało Radio Zet, w pewnej chwili dwóch mężczyzn wciągnęło do samochodu spacerującą po okolicy 25-letnią kobietę z dzieckiem. Napastnicy mieli być zamaskowani. Szybko pojawiły się informacje, że to ojciec dziecka mógł zlecić porwanie.
Porywacze poruszali się ciemnozielonym Citroenem C4 xsara picasso. Po godzinie 13.00 policja odnalazła ten samochód. Pojazd był pusty i znajdował się kilka przecznic od miejsca uprowadzenia 25-latki z dzieckiem. Został wypożyczony przez ojca dziecka z jednej z firm w Łomży.
Świadkiem całego zdarzenia była babcia porwanej 25-latki. – Wnuczka podjechała, wysiadła z samochodu, postawiła prawnuczkę na ziemi, mała stała, a ja siedziałam i się przyglądałam. W tym samym momencie, to była 10:02, podjechał samochód, zatrzymał się, wyskoczyło dwóch facetów i je chwycili. Oni się nie kryli, to było tak jak na gangsterskich filmach. Wzięli dziecko pod pachę, widziałam że się szarpała – opowiadała kobieta w rozmowie z TVP Info.