Szczęśliwy jak Grzegorz Schetyna
Kandydaci Zjednoczonej Prawicy już prowadzą intensywną kampanię w swoich okręgach wyborczych. Tymczasem Grzegorz Schetyna, szef Platformy Obywatelskiej, największej partii opozycyjnej i główny architekt list Koalicji Europejskiej, ciągle nie przeszedł pierwszego etapu czyli układania list wyborczych.
Nieustannie rozmawia z potencjalnymi kandydatami i próbuje rozwiązać problem z nadmiarem chętnych. Nie jest to łatwe, bo w tym roku pęd polityków opozycji do Europarlamentu jest niespotykanie duży. Działacze terenowi PO są wściekli, że muszą oddać dobre miejsca na listach koalicjantom lub osobom z zewnątrz, a ich ludzie są odprawiani z kwitkiem. Ślą do centrali listy protestacyjne i przyjmują uchwały, w których nie zgadzają się z decyzjami kierownictwa partii. A jeżeli nawet gdzieś działacze się nie burzą, to i tak są zdenerwowani, bo czas leci, trzeba by już zacząć pracę na rzecz kandydatów, a tych ciągle nie ma.
Niektórzy politycy uważają co prawda, że prawdziwa kampania rozpocznie się dopiero po piątym maja, bo w marcu partie zbierają podpisy i rejestrują listy kandydatów, w kwietniu są Święta Wielkanocne, a potem wypada długi majowy weekend, który skończy się właśnie 5 maja. Można się więc spodziewać, że najbardziej zajadła, intensywna walka o głosy rozegra się w ciągu ostatnich trzech tygodni przed wyborami. Jednak polityczni wyjadacze twierdzą, że do takiej kampanii trzeba przygotować podglebie - odwiedzić w regionach zwolenników, przypomnieć się organizacjom pozarządowym, zadbać o odpowiedni klimat dla własnych kandydatów. Im mniej będzie na to czasu, tym większe szanse na wygraną mają przeciwnicy. A Grzegorz Schetyna niewiele czasu pozostawia na te działania, skoro - jak powiedział - kampania Koalicji Europejskiej zostanie zainaugurowana dopiero w drugiej połowie marca. Mało czasu i na promowanie kandydatów i na korygowanie ewentualnych błędów. Ale najwyraźniej lider PO jest szczęśliwy, że zapędził prawie całą opozycję do Koalicji Europejskiej i został królem podwórka. A szczęśliwi - jak wiadomo - czasu nie liczą.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.