Tłumaczka Donalda Tuska nie będzie musiała zeznawać ws. „zdrady dyplomatycznej”
Z ustaleń dziennikarzy Onetu wynika, że decyzja sądu jest prawomocna. – Bardzo się cieszę z tego orzeczenia. To nie jest tak, że ja nie chcę współpracować z instytucjami państwa. Po prostu od początku uważałam, że uzasadnienie prokuratury do wniosku zwalniającego mnie z tajemnicy zawodowej w tej sprawie było niewłaściwe. Oczywiście, prokuratura może po raz kolejny próbować tej ścieżki – skomentowała postanowienie Magdalena Fitas–Dukaczewska w rozmowie z Onetem. Decyzja sądu, na podstawie której tłumaczka nie będzie musiała zeznawać w śledztwie dotyczącym „zdrady dyplomatycznej”, zapadła na zamkniętej rozprawie.
Prokurator prowadzący sprawę Bartosz Biernat uważa, że sąd wydając postanowienie nie zabronił prokuraturze zwolnienia tłumaczki z tajemnicy zawodowej w każdym przypadku, a jedynie „uchylił konkretne zwolnienie z tajemnicy ze względu na jego uzasadnienie”, które mówiło o „interesie wymiaru sprawiedliwości”. Przypomnijmy – Magdalena Fitas-Dukaczewska 10 kwietnia 2010 roku wraz z Donaldem Tuskiem udała się do Smoleńska. Tłumaczka była obecna podczas spotkania ówczesnego polskiego premiera z Władimirem Putinem. Nigdy jednak nie ujawniła, czego dotyczyła ta rozmowa.
Antoni Macierewicz złożył zawiadomienie
W 2017 roku Antoni Macierewicz, kiedy był ministrem obrony narodowej, złożył zawiadomienie, w którym zarzucił byłemu premierowi działanie na szkodę państwa, a także „narażenie na szwank interesu obywateli, w tym rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej”. Za działanie z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją na szkodę Polski grozi do 10 lat więzienia.
Antoni Macierewicz w złożonym zawiadomieniu zaznaczał również, że Donald Tusk „nie dopełnił ciążących na nim obowiązków”. Precyzował mówiąc, że chodzi o zgodę na zastosowanie załącznika nr 13 konwencji chicagowskiej przy badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej, co uniemożliwiło pełny udział polskiej strony przy prowadzonych czynnościach.