Amerykanie wzmacniają się nad Wisłą
Magazyn koło Powidza ma być jednym z pięciu takich punktów w Europie. Według "The Wall Street Journal", pozostałe powstaną na terenach Niemiec, Belgii i Holandii. Pisząc o tym, dziennik powołuje się na słowa byłego dowódcy amerykańskich wojsk w Europie, generała Bena Hodgesa. Z kolei Informacje o budowie za 260 mln dolarów magazynu w Polsce, potwierdził SG NATO.
Autor artykułu zwraca uwagę, że w razie konfliktu rozmieszczenie sprzętu w różnych częściach Europy, pozwoli na szybką reakcję Amerykanów i przerzucenie tam wojsk. Nie jest przy tym tak kosztowne, jak tworzenie baz, gdzie stale stacjonują żołnierze.
Wracając do kwestii przerzutu sił amerykańskich z Holandii do Polski, należy zwrócić uwagę na ten fakt kontekście właśnie logistyki i magazynowania. Ponad 1,5 tys. żołnierzy 2. Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej z 1. Dywizji Pancernej z Fort Bliss w Teksasie przyjechało na poligon w Drawsku Pomorskim, dokąd przerzucono dla nich 700 sztuk sprzętu ze składów w Eygelshoven w Holandii. Ćwiczenie ma sprawdzić i doskonalić zdolność amerykańskich wojsk lądowych do przegrupowania i rozmieszczania w sytuacjach nadzwyczajnych.
Amerykańscy żołnierze będą przez kilka tygodni ćwiczyć z żołnierzami 12. Dywizji Zmechanizowanej i 11. Dywizji Kawalerii Pancernej. Po zakończeniu ćwiczenia jednostka powróci do bazy w Teksasie, a sprzęt na miejsce składowania w Holandii.
Na marginesie wspomnianej operacji utworzenia gigantycznego magazynu pod Powidzem, warto przypomnieć ciekawą historię sprzed kilku lat.
W swoim czasie Sztab Generalny Wojska Polskiego opracował "Program rozwoju Sił Zbrojnych RP w latach 2007-2012". Jednym z jego założeń było: Wyprowadzenie jednostek wojskowych z dużych aglomeracji miejskich. Będący wówczas ministrem Obrony Narodowej Bogdan Klich, na przekór mundurowym postanowił, że 3 (według wojskowej numeracji) baza logistyczna będzie jednak mieściła się w Krakowie.
Ale żeby Kraków mógł się cieszyć, ktoś musiał wcześniej gorzko zapłakać. Padło na 7. Rejonową Bazę Materiałową w Stawach, położoną między Rykami, a Dęblinem. Klich podjął decyzję o likwidacji Stawów mimo pozytywnych ocen, także naszych natowskich partnerów, Stawy bowiem zaopatrywały nie tylko armię w kraju, ale także nasze misje zagraniczne.