Ucieczka w bok, czyli ludowcy w trudnej koalicji
Ostatnie tygodnie pokazały, po jak cienkim lodzie stąpa PSL w koalicji na wybory europejskie. Każde podgrzanie emocji choćby wokół deklaracji LGBT wymagało od ludowców retorycznej ekwilibrystyki – by z jednej strony nie doprowadzić do kryzysu w obozie opozycji, z drugiej – nie zrazić już na początku kampanii swojego konserwatywnego elektoratu. Stąd słowa Kosiniak-Kamysza o „błędzie Trzaskowskiego”, czy o tym, że PSL ma pilnować, by Koalicja nie skręciła za bardzo w lewo. PiS atakował za to ludowców, licząc na przejęcie najbardziej konserwatywnych wyborców na wsi.
Odpowiedzią PSL na te kłopoty ma być odkurzenie tematu Polexitu. To sprawa, która – jak pokazały wybory samorządowe – może działać na wyobraźnię wyborców, zwłaszcza tych, którzy obserwują, co dzieje się właśnie w Wielkiej Brytanii wokół Brexitu.
Ludowcy zapowiedzieli, że złożą wkrótce poprawkę do Konstytucji, by wpisać do niej członkostwo Polski w Unii Europejskiej. - Powiemy wam “sprawdzam”. (…) To test wiarygodności, sprawdzian. Ci, którzy nie poprą tej poprawki, nie podpiszą się pod nią, będą chcieli wyprowadzenia Polski z UE tuż po wyborach 26 maja - ogłosił Kosiniak-Kamysz podczas partyjnej konwencji.
Jak zareaguje na to PiS, który projekty natury ustrojowej potrafi przepchnąć w trybie natychmiastowym, nawet w czasie jednego posiedzeniaSejmu? Pierwsze wypowiedzi polityków obozu rządzącego wskazują, że sztabowcy dopiero wypracowują taktykę. Jeśli PiS przyjmie taką narrację jak Jarosław Sellin, by wznowić dyskusję o zmianach w konstytucji – temat prawdopodobnie szybko straci potencjał emocjonalny. Jeśli jednak politycy pokroju Krystyny Pawłowicz zareagują wypowiedziami takimi jak o „unijnej szmacie”, mogą dostarczyć paliwa opozycji.
Swoją drogą, nie było jeszcze w tym parlamencie większości, by uchwalić jakąkolwiek zmianę w konstytucji. Gdyby nagle się okazało, że taka większość istnieje, czy oznaczałoby to realne szanse na przyjęcie poprawki dotyczącej obecności Polski w Unii? Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby politycy PiS przyczynili się do zbudowania wizerunku Kosiniaka jako tego, który wzmocnił obecność Polski w UE. Nie po to atakują ludowców od wielu miesięcy, walcząc o odbicie im wiejskiego elektoratu. Jego propozycja wyląduje więc pewnie tam, gdzie projekt referendum prezydenta Andrzeja Dudy, który też apelował o podjęcie debaty o konstytucji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.