Szczery wywiad Biedronia i jego mamy. „Nikt nie wie, jak czuje się dziecko katowane każdego dnia przez ojca alkoholika”
W rozmowie z TVN24 matka Roberta Biedronia podkreśliła, że nie doszło do uderzenia, tylko do potrącenia. Helena Biedroń przyznała, że jej maż robił często awantury a dzieci stanęły po stronie ojca. Kobieta twierdzi, że sprawa trafiła do sądu z powodu nieporozumień rodzinnych. Z relacji lidera Wiosny i jego mamy wynika, że kiedy polityk był dzieckiem, przeżył koszmar. – Nikt nie wie, jak czuje się dziecko, które jest katowane każdego dnia przez ojca alkoholika, które musi brać opiekę nad najmłodszym rodzeństwem, kiedy moja mama szła do pracy, a mój ojciec wracał pijany i nas katował – wyjaśnił. Polityk przyznał, że sytuacja pogorszyła się, gdy wyznał, że jest gejem, czego rodzice nie mogli zaakceptować. – Wszystko skupiło się w jeden punkt jakby... Mój mąż nie mógł się z tym pogodzić, że mamy w rodzinie kogoś, kto jest innej orientacji – podkreśliła mama lidera Wiosny.
Biedroń dodał, że jego mama nie była w stanie znieść tego, że staje po stronie ojca. – Jak się jest synem alkoholika i kocha się swojego ojca i kocha się matkę tak samo, to się nie wie często, po której stronie stanąć – powiedział. Helena Biedroń zaznaczyła, że sytuacja w domu była bardzo ciężka, a ona chciała zrobić wszystko, aby ją przeciąć. – Ten dramat, jaki się wtedy przydarzał...To było z nieporozumień rodzinnych – stwierdził. Lider Wiosny dodał, że nigdy nie odwiedził grobu swojego ojca, ponieważ nie był w stanie tego zrobić z powodu traumy. – Na sali sądowej pogodziłem się z mamą i dostaliśmy jakby drugie życie. Mój najmłodszy brat jest alkoholikiem i narkomanem, a drugi brat uciekł z domu. Nigdy nie chcieliśmy do tego wracać. Po prostu. I dzisiaj to się rozgrzebuje wszystko – wyznał.
Helena Biedroń podkreśliła, że po tym, jak jej mąż wyjechał, sytuacja między nią a synem unormowała się i obecnie ich relacje są bardzo dobre.
Piotrowicz na czele prokuratury
„Super Express” podał, że 19 lat temu Helena Biedroń oskarżyła Roberta Biedronia o znęcanie się nad nią i jej młodszym synem Krzysztofem. Sprawa miała trafić na wokandę Sądu Rejonowego w Krośnie. Dziennikarze ustalili, że prokuratura postawiła liderowi Wiosny zarzuty z art. 157 i art. 207 kodeksu karnego dotyczące spowodowania uszczerbku na zdrowiu i znęcania się nad matką oraz bratem. Podczas postępowania doszło do porozumienie stron a Helena Biedroń oświadczyła, że wybacza swojemu dziecku i nie ma do niego żalu. Sprawę opisała także „Warszawska Gazeta”. Jak podaje TVP Info, prokuraturą w Krośnie kierował wówczas Stanisław Piotrowicz, obecny poseł PiS. Polityk powiedział, że okoliczności przestępstwa nie budziły wątpliwości i prokurator musiał wystąpić z aktem oskarżenia. Zaznaczył także, że żadnych czynności w tej sprawie nie wykonywał.
W związku z publikacjami Helena i Robert Biedroniowie wystosowali oświadczenie. „Nigdy nie doszło do żadnych aktów przemocy między nami, a wszystkie przytaczane oskarżenia są nieprawdziwe. Jedynym sprawcą przemocy w naszym domu był nasz mąż i ojciec” – czytamy w piśmie nadesłanym do redakcji Wprost.pl.
„Cała historia jest inspirowana politycznie”
„Przeszłość naszego domu rodzinnego była dla nas koszmarem. Te okropne doświadczenia i wspomnienia, które kosztowały nas i całą naszą rodzinę lata cierpień, chcielibyśmy zostawić za sobą (...) To był dla nas dramatyczny czas, nasz dom często przypominał piekło, z powodu przemocowego ojca, który nadużywał alkoholu i regularnie znęcał się nad nami psychicznie i fizycznie. Cała rodzina wielokrotnie była zmuszana do ukrywania jego zachowań przed innymi ludźmi, a w skrajnych przypadkach także przed organami ścigania. Robiliśmy to ze strachu. Tak było i w przypadku o którym mowa, kiedy zostaliśmy przez niego zmuszeni do złożenia nieprawdziwych zeznań. Mogą to zrozumieć pewnie tylko osoby, które doświadczyły przemocy w rodzinie” – napisano w oświadczeniu.
Lider Wiosny i jego mama stwierdzili, że „doniesienia medialne wskazują, że cała historia jest inspirowana politycznie”. „Akta w tej sprawie jakiś czas temu zginęły z sądu w niewyjaśnionych okolicznościach, a cała historia wychodzi na światło dzienne na chwilę przed wyborami (...) Niektórzy wykorzystują tę sytuację, by formułować bardzo dotkliwe dla nas oskarżenia i wnioski bez żadnych podstaw” – podkreślono w oświadczeniu.