Lekarze nie zbadali go, bo był „za gruby”. Bulwersująca sprawa niepełnosprawnego łodzianina
– Lekarka powiedziała: „Pan jest gruby, my tu nie możemy zrobić ani rentgena, ani tomografu”. A po jakimś czasie usłyszałem, że do szpitala nie zostanę przyjęty – powiedział pan Marek w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, która poinformowała o bulwersującej sprawie. Pacjent cierpi na otyłość patologiczną i waży 160 kg.
„Karetka przywiozła pacjenta na izbę przyjęć, przeprowadzony został wnikliwy wywiad oraz zlecono konsultacje celem oceny stanu zdrowia pacjenta. Zespół izby przyjęć uznał, że nie ma wskazań do przyjęcia pacjenta do szpitala” odpowiada w oświadczeniu Uniwersytecki Szpital Kliniczny nr 2 im. WAM w Łodzi.
„Jestem skazany na to, żeby leżeć jak kłoda”
Pan Marek wrócił do domu, jednak dwa tygodnie później ponownie trafił na izbę przyjęć. Tym razem do innego szpitala. W szpitalu im. Barlickiego w Łodzi lekarze wykonali mu badanie tomografem komputerowym. U mężczyzny zdiagnozowano poważne zmiany zwyrodnieniowe. Lekarze twierdzą, że pacjentowi nie da się już pomóc. – Po dwóch tygodniach od wystąpienia deficytów neurologicznych szanse na powodzenie zabiegu są bliskie zeru – powiedział „Gazecie Wyborczej” dr. Stanisław Andrzejak ze szpitala im. Barlickiego w Łodzi – Gdyby zabieg został wykonany wcześniej, mogłyby być większe. – dodał.
Wcześniej pan Marek poruszał się na wózku inwalidzkim, był w stanie sam na niego wsiąść i zsiąść, a także skorzystać z toalety. – Jestem skazany na to, żeby leżeć jak kłoda. Lekarze mówią, że pozostaje wyłącznie rehabilitacja, ale szanse na to, abym odzyskał czucie w nogach, są bardzo marne – mówi poszkodowany niepełnosprawny.
Zawiadomienie
Pacjent zdecydował się zawiadomić o sprawie prokuraturę. Twierdzi, że został niesłusznie odesłany do domu z izby przyjęć w szpitalu WAM. Ma nadzieję, że w trakcie sprawy zbada go sadowy biegły, który potwierdzi, że to on ma rację w sporze. To, że pacjent zawiadomił prokuraturę skomentowała lakonicznie Monika Domarecka dyrektor szpitala im. WAM w Łodzi. – Pacjent ma do tego prawo, a my nie mamy nic do dodania – powiedziała.