Fisz dla „Wprost”: Nauczyłem się, że nie muszę być na każdy telefon
„W naszym domu dziś pełno ludzi /W naszym domu gra Fela Kuti /Nie potrafię się zatrzymać / Nie potrafisz mi się znudzić” – śpiewa Fisz w „Radarze”, tytułowej piosence nowej płyty Fisz Emade Tworzywo. Jeden z pierwszych artystów, którzy niegdyś udowadniali, że hip-hop nie musi być muzyką o trudnym życiu na ulicy, w zeszłym roku skończył czterdzieści lat.
W wywiadzie dla „Wprost” Bartosz Waglewski przyznaje, że jego pokolenie jeszcze zbierało puszki po zachodnich napojach, spędzało całe dnie kopiąc piłkę na podwórkach, oglądało teledyski w MTV. – A dzisiaj mamy po 40 lat. O tym właśnie jest płyta „Radar”. O zmianach w życiu i odnajdywaniu nowego sposobu poruszania się po rzeczywistości. O próbie zapanowania nad chaosem – mówi.
Pytany, czy ma dosyć rwetesu, Fisz odpowiada, że współczesny świat wciąga, atakuje przesytem i nadmiarem informacji. – Koncertowanie to jeden wielki zamęt. Większość czasu spędzamy w busie, szuramy się z miejsca w miejsce, wychodzimy na scenę. Adrenalina buzuje. Kiedy zaczynałem grać, napędzało mnie, że nie wiedziałem, kiedy wyjadę, ile zarobię, co przyjdzie kolejnego dnia. Ale po drodze postanowiłem mieć dzieci i wszystko mi się przemeblowało. Nauczyłem się, że nie muszę być na każdy telefon i na każde wezwanie. Że nie potrzebuję ciągle trzymać ręki na pulsie, wszystkiego wiedzieć i wszystkiego mieć. Zajmują mnie inne rzeczy. Gdy żona zdecydowała się na etat, razem przedzieraliśmy się przez enigmę prawa pracowniczego. A w czasie strajku nauczycieli musieliśmy jakoś ogarnąć naszą młodzież. Proza życia – tłumaczy.
I właśnie tej „prozie” składa hołd na płycie. – Zacząłem doceniać rytuały. Kiedyś wydawało mi się, że zagrażają one mojej wolności, zawężają pole wyboru. Dzisiaj dają mi poczucie bezpieczeństwa. Odprowadzanie dzieci do szkoły, poranna kawa, zakupy, praca nad tekstami. „Radar” powstał z radości z czasu, w którym jestem. Gorzej, jeśli człowiek zada sobie pytanie, co dalej. Nie wiem, czy za dziesięć lat będzie mi się chciało wyjść na scenę i przez dwie godziny śpiewać, krzyczeć i opowiadać historie do mikrofonu. A nie jestem aktorem. Nie potrafię oszukiwać i ukrywać zmęczenia – podkreśla.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.