Zgwałcił i napastował pięć kobiet w Warszawie. Mimo to nie stanie przed sądem
Kamil W. atakował kobiety w biały dzień w centrum Warszawy 16 czerwca 2018 roku. Dwie kobiety zostały zaatakowane na palcu Defilad, kolejne w Ogrodzie Saskim i w ogrodzie na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. Policjanci przypisali mu też próbę gwałtu, do której doszło tydzień wcześniej na Podwalu.
Napady wyglądały podobnie. Najpierw mężczyzna zagadywał przypadkowe kobiety, a następnie siłą próbował zaprowadzić je w ustronne miejsca. Świadkom ataków mówił, że to kłótnia małżeńska i żeby się nie wtrącali. Spłoszony uciekał i atakował ponownie później. Ostatecznie jedną kobietę zgwałcił, cztery inne próbował zmusić do „innych czynności seksualnych”.
Policjanci zatrzymali mężczyznę w cztery godziny po pierwszym zgłoszeniu. Już wtedy dysponowali dokładnym rysopisem sprawcy. Prokuratorzy nie mieli żadnych wątpliwości, że to Kamil W. dopuścił się zarzucanych mu czynów. Usłyszał siedem zarzutów, w tym zgwałcenia, rozboju oraz usiłowania doprowadzenia pokrzywdzonej do innej czynności seksualnej, za co groziło mu nawet 12 lat więzienia.
Jednak mężczyzna nie trafi przed sąd. Biegli uznali, że Kamil W. „cierpi na chorobę psychiczną, która znosiła zdolność do rozpoznania znaczenia czynów i pokierowania swoim postępowaniem”. Obecnie Kamil W. przebywa w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, bo jest niebezpieczny dla otoczenia i może zaatakować ponownie.