Michał Dworczyk ocenia Marka Falentę. „To desperat skazany prawomocnym wyrokiem sądowym”
– Marek Falenta jest skazany prawomocnym wyrokiem sądowym. W trakcie procesu był czas na ujawnianie wszystkich informacji, by wybronić się w tej sprawie. Moim zdaniem zachowuje się jak desperat. Wykonuje nerwowe ruchy i jest w tym kompletnie niewiarygodny. Te różne oskarżenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – stwierdził Michał Dworczyk na antenie Polskiego Radia. – Trzeba potraktować zachowanie części mediów i polityków opozycji jako kolejną nietypową próbę ataku na Prawo i Sprawiedliwość oraz na premiera. Koledzy z opozycji są bezradni i chwytają się każdego sposobu, by zaatakować rząd. Są to bardzo niewiarygodne i nieeleganckie działania – dodał.
Falenta zabiega o ułaskawienie
Marek Falenta został prawomocnie skazany na 2,5 roku więzienia w tzw. aferze podsłuchowej. W lutym 2019 roku miał rozpocząć wykonywanie kary, ale zniknął. Został zatrzymany w piątek 5 kwietnia w rejonie Walencji. Z tamtejszego więzienia napisał list do Andrzeja Dudy. To jego trzeci wniosek o ułaskawienie.
„W hiszpańskim więzieniu »gnije« człowiek, który wierzył w sprawę pt. Polska uczciwa i sprawiedliwa. Zrobił, co do niego należało, wywiązał się ze wszystkich złożonych obietnic i został okrutnie oszukany przez ludzi wywodzących się z Pana formacji. Obiecali wiele korzyści i łupów politycznych. Czekałem lata codziennie łudzony, że niebawem nadejdzie dzień, w którym zostanę przez Pana ułaskawiony. Nie widać nadziei na jego nadejście” – napisał Marek Falenta. „Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły” – dodał. Treść dokumentu publikuje „Rzeczpospolita”.
Jak podaje rp.pl, Marek Falenta chce zostać świadkiem koronnym. „Oczywiście Zbigniew Ziobro mi tego statusu nie przyzna. Musiałby być katem własnej formacji” – napisał. List do prezydenta ma osiem stron. Został napisany odręcznie. Widnieje na nim data 12 kwietnia 2019 roku.
Sąd Okręgowy w Warszawie zawiadomił prokuraturę „o wynikającym z listu podejrzeniu przestępstw”. Jak podaje „Rzeczpospolita”, śledczy zweryfikują, czy – jak przekonuje Falenta – „do organizacji nagrywania namawiał go Stanisław Kostrzewski”, a także czy anonimowe osoby „z kręgu władzy obiecywały Falencie ułaskawienie za przysługi”.