Przewodniczący KOD zapowiada rezygnację. „Zapłaciłem wysoką cenę”
Przypomnijmy – Krzysztof Łoziński stanął na czele KOD w maju 2017 roku, po rezygnacji w atmosferze skandalu Mateusza Kijowskiego. Po ponad dwóch latach także on postanowił odejść z piastowanego stanowiska, a o powodach swojej decyzji poinformował w poście na Facebooku.
Łoziński podkreślił, że w 2015 roku postulował w artykule „Trzeba założyć KOD” konieczność budowy takiego ruchu, a w trudnym dla inicjatywy momencie zdecydował się stanąć na jej czele. „Zapłaciłem wysoką cenę zaangażowania w KOD. Kosztem trwałej utraty zdrowia, stanem moich finansów, ogromnego stresu, który odbił się nie tylko na mnie, ale także na całej rodzinie. W związku, że cena zaangażowania w sprawy naszej wspólnej organizacji rośnie, rozważałem rezygnację z pełnionej funkcji” – przyznał opozycjonista.
Krzysztof Łoziński wyjaśnił, że w ostatnich dniach zwrócił się do zarządu KOD z wnioskiem o przełożenie terminu Krajowego Zjazdu Delegatów, tak by móc złożyć rezygnacje, ale też umożliwić przeprowadzenie kampanii wyborczej. „Niestety okazało się to niemożliwe” – zaznaczył.
Będą wybory
„W związku z tym nie złożyłem, zgodnie z wymogami prawa, swojej rezygnacji na piśmie, wszelkie informacje o mojej formalnej rezygnacji są przedwczesne, choć jej zapowiedź jest prawdziwa” – podkreślił Łoziński, oddając, że czuje się odpowiedzialny za zorganizowanie i umożliwienie przeprowadzenia wyborów nowego przewodniczącego.
„Te wybory są szalenie ważne nie tylko dla członków KOD. Są ważne dla Polski. Wymagają rozwagi i spokoju. Oczywiście, aby mogło dojść do tych wyborów, niezbędna jest moja pisemna rezygnacja, którą złożę w odpowiednim momencie. Nie wycofuję się z niej, a jedynie nieco przesuwam jej czas, dla dobra naszej organizacji, a nie mojego” – zaznaczył Łoziński. Na koniec zaapelował o zrozumienie jego decyzji, podkreślając, że nie była łatwa.