Polska i kraje regionu opuszczają obrady ZPRE. To protest przeciwko przywróceniu Rosji praw
W 2014 roku w odpowiedzi na aneksję Krymu prawo głosu Rosji w Radzie Europy zostało zawieszone. Ponadto, Rosjanie nie mogli zajmować żadnych funkcji kierowniczych w Zgromadzeniu i nie mogli brać udziału w misjach monitoringowych RE. 17 maja 2019 roku w Helsinkach przyjęto deklarację, w której stwierdzono, że wszystkie państwa członkowskie mają prawo do uczestnictwa na równych prawach w pracach Komitetu Ministrów i Zgromadzenia Parlamentarnego mimo tego, że sytuacja na Krymie w żaden sposób nie uległa zmianie. Podczas nocnego głosowania za przyjęciem rezolucji głosowało 118 delegatów, 62 było przeciw a 10 się wstrzymało od głosu. Tym samym Zgromadzenie przywróciło Rosji wszystkie prawa.
W odpowiedzi na przyjęcie rezolucji delegacje z Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Gruzji, Słowacji oraz Ukrainy opuściłu obrady. – Kiedy Zgromadzenie przywróciło właściwie bezwarunkowo rosyjskich delegatów, nie mieliśmy innej możliwości, jak tylko podjąć takie działanie. Bezwarunkowe przywrócenie oznacza przede wszystkim, że na liście delegatów z Rosji są osoby, które mają zakaz pobytu na terenie Unii Europejskiej – tłumaczył Włodzimierz Bernacki, wiceprzewodniczący ZPRE.
Wiceszef Zgromadzenia zwrócił uwagę na fakt, iż oficjalnie mówi się o tym, że ZPRE chce objąć Rosjan działalnością Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. – Ten argument jest obalany niejako od razu, ponieważ rosyjski Trybunał Konstytucyjny nie uznaje wyroków i postanowień ze Strasburga – wyjaśnił. W opinii Bernackiego Rada Europy zdecydowała się na ten krok chyba dlatego, żeby dostać 66 mln euro (taką kwotę Rosja powinna wpłacić do 1 lipca – red.).