PO składa wniosek o votum nieufności dla ministra Ziobry

Dodano:
Zbigniew Ziobro Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski / Fotonews
Podczas czwartkowej konferencji prasowej Grzegorz Schetyna i Zbigniew Budka z Platformy Obywatelskiej poinformowali o złożeniu wniosku o votum nieufności dla ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak wyjaśniali, jest to spowodowane aferą hejterską w resorcie tego polityka.

W czwartek 29 sierpnia Platforma Obywatelska zorganizowała konferencję prasową, na której poinformowała o złożeniu na ręce marszałka Sejmu wniosku o votum nieufności dla ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Powody takiej decyzji przedstawiali przewodniczący PO Grzegorz Schetyna oraz poseł Borys Budka. Tłumacząc, dlaczego domagają się odejścia tego polityka, Budka nazwał go „najgorszym ministrem sprawiedliwości po 1989 roku”. – To, co stało się w ostatnich dniach w Ministerstwie Sprawiedliwości, to klamra, która spina ostatnie 4 lata, w których doprowadzono wymiar sprawiedliwości do ruiny – mówił.

Ziobro zostanie odwołany?

– Nie zaakceptujemy tego, że wyrzucenie jednego urzędnika sprawę zamyka. Sprawa dotyczy bezpośrednio ministra Ziobry. (...) Dlatego mówimy bardzo wyraźnie, że to jest kwestia odejścia ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry – zapowiadał krótko po wybuchu afery Grzegorz Schetyna. Lider PO już wtedy informował, że opozycja rozważa złożenie wniosku o odwołanie Ziobry oraz debatę, która miałaby odbyć się we wrześniu. – Dzisiaj zostawiamy czas i oczekujemy decyzji Jarosława Kaczyńskiego. Jeżeli takiej decyzji do końca tygodnia nie będzie, będzie wniosek o odwołanie ministra Ziobry – dodał cytowany przez 300polityka.pl. Odejścia ministra sprawiedliwości domaga się też Lewica.

– Są ludzie głęboko zainteresowani tym, żebym przestał pełnić funkcję, ale zawsze będę działał pryncypialnie i konsekwentnie, nie zaważając na ich niechęć, bo bezpieczeństwo Polaków jest dla mnie najważniejsze – odpowiadał Zbigniew Ziobro na antenie TVP Info. – Nikt nie może mi zarzucić braku pryncypialności i stanowczości w reakcji do środowiska sędziowskiego, wtedy jeżeli dochodzi tam do łamania prawa. Również wtedy, kiedy dochodzi do łamania standardów etycznych, niezależnie skąd się ci sędziowie wywodzą. I to jest nasza przewaga w stosunku do Platformy – dodawał.

Początek „afery hejterskiej”

Onet dotarł do osoby, która w porozumieniu z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem miała zajmować się internetowym hejtem i rozsyłaniem kompromitujących informacji na temat polskich sędziów. Dziennikarze zaprezentowali screeny z wymienianych w tym temacie wiadomości. Jednym z celów akcji był szef „Iustitii”, największego stowarzyszenia sędziowskiego.

„Pomysł mam taki. Rozesłać to anonimowo do wszystkich oddziałów Iustitii. I do samego zainteresowanego. Gazety odpadają bo brak dowodów. Mam nr do męża kochanki. Jest możliwość skorzystać z bramek internetowych lub z karty sim, ale nie mam jej na kogo zarejestrować. Mogę zagadać z R. [tu pada nazwisko znanego dziennikarza TVP]. Może on pogrzebie ale brak źródła i dowodów, trochę kiepsko. Jakie jest Pana zdanie? I czy ogólnie nam coś to da. Czy nam pomoże?” – pytała wiceministra internetowa hejterka.

„Myślę, że da i pomoże. Ważne, żeby się przeszło choćby i po Iustitii z kim mamy do czynienia. Ludzie to rozniosą, a Markiewicz przygaśnie wiedząc co na niego jest. Może Kuba [chodzi o Jakuba Iwańca, bliskiego współpracownika wicemin. Piebiaka] miałby pomysł jak to rozpowszechnić, nie zostawiając śladów?” – miał odpowiedzieć Piebiak.

Rozmówczyni polityka czuła, że jej działania są nie tylko nieetyczne, ale mogą mieć też inne konsekwencje. „Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą” – pisała w kontekście tej samej operacji. „Za czynienie dobra nie wsadzamy” – odpisał jej wiceminister sprawiedliwości.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...