Do łask Schetyny wracają dawni politycy

Dodano:
Krzysztof Lisek na zdjęciu z 2009 roku Źródło: Newspix.pl / Adrian Starus
Krzysztof Lisek, który od kilku lat zajmuje się doradzaniem rozmaitym firmom jak poruszać się po unijnych i polskich instytucjach, będzie kandydował do Sejmu.

Do łask wracają dawno nie widziani na politycznym firmamencie politycy tak jak np. Krzysztof Lisek, który od kilku lat zajmuje się doradzaniem rozmaitym firmom jak poruszać się po unijnych i polskich instytucjach. Lisek w piątek ogłosił na Twitterze, że będzie kandydował do Sejmu z Gdańska. Trochę się dziwimy, bo zarobki takiego doradcy, który ma biuro w Brukseli i kontrachentów międzynarodowych, raczej przewyższają dochody polskich posłów, a nawet ministrów. Ale Lisek dosyć górnolotnie stwierdza: pieniądze to nie wszystko, jest jeszcze Polska. I o Polskę Lisek będzie walczył z 13 miejsca na liście. Niektórzy powiedzieliby, że numer pechowy.

Ale Krzysztof Lisek na miejsce na liście się nie obraża. Zresztą jego polityczny powrót poprzedzają liczne perypetie. Mało kto pamięta, dlaczego Krzysztof Lisek zniknął z polityki.

Chodziło o postępowanie jakie toczyło się przeciwko niemu od 2010 roku. Wtedy prokuratura zarzucała mu niegospodarność w spółce Campus, której prezesem był w latach 2002-2005. Krzysztof Lisek po wyborach do Sejmu w 2005 roku odszedł z władz zarządu firmy. A w następnym roku Campus złożył wniosek o upadłość. Śledczy twierdzili, że zrobiono to za późno, przez co spółkę narażono na straty. Lisek, który był jeszcze europosłem z ramienia Platformy Obywatelskiej, kiedy formułowano te zarzuty, sam wystąpił do eurodeputowanych z wnioskiem o zrzeczenie się immunitetu. Jak się okazało po czasie niepotrzebnie, bo polityk po 9 latach został uniewinniony przez Sąd Okręgowy w Gdańsku.- W międzyczasie zrezygnowałem z kandydowania do Parlamentu Europejskiego i Sejmu. Od dziś chodzę z podniesiona głową – napisał po ogłoszeniu wyroku sądu w marcu tego roku Krzysztof Lisek.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...