Woźny zarobi więcej niż nauczyciel

Dodano:
Szkoła, uczniowie Źródło: Fotolia / Monkey Business
Premier Morawiecki mówi, że podnosi płacę minimalną, żeby polskie firmy przestały konkurować tanią siłą roboczą, a zaczęły inwestycjami i innowacyjnością. Czyli fryzjer ma kupić automatyczne nożyczki, a sprzątaczka zacząć się uczyć programowania?

– Uważamy, że Polacy potrzebują i zasługują na to, żeby zarabiać więcej – tymi słowami Jarosław zapowiedział w zeszłym tygodniu swój wyborczy hat trick. Przewiduje podniesienie pensji minimalnej do niespotykanego jeszcze na świecie poziomu. Na początku przyszłego roku wzrośnie z obecnych 2250 zł brutto do 2600 zł. Na koniec 2020 roku miałaby już poszybować do 3 tys. zł, a na koniec 2023 roku wystrzelić do 4 tys. zł. Według wstępnych szacunków wartość pensji minimalnej stanowiłaby grubo ponad połowę średniego wynagrodzenia. – Takiego eksperymentu w skali globalnej gospodarki nie zrobił jeszcze nikt – ostrzegają ekonomiści. PiS chce zagwarantować najmniej zamożnym Polakom dobrobyt ustawą, ale jego skutki mogą okazać się dla nas fatalne.

Niemal 1,5 mln Polaków zarabia co najwyżej minimalną krajową. Prawie połowa wszystkich zatrudnionych nie zarabia więcej niż 4 tys. zł. Rynek czeka gigantyczna rewolucja. Pytanie, czy jej ofiary będą w stanie zarobić same na siebie. Co z małymi przedsiębiorcami, którzy prowadzą foodtrucka, księgarnię, zakład krawiecki, serwis AGD i zatrudniają kogoś do pomocy? Mają, tak jak mówi premier, przestać konkurować tanią siłą roboczą, kupić sobie robota i postawić na innowacje? Ludzie pracujący w gastronomii, call-centre, sprzątający biura czy szpitale nie staną się nagle programistami Java, C++ czy Pascala.

Co na przykład z lekarzami na stażach, którzy po sześciu latach morderczych studiów dostaną niecałe 2,8 tys. zł brutto pensji. Najniższa pensja wśród fizjoterapeutów wynosi nawet 2300 zł. Od dawna domagają się chociaż 500 zł podwyżki i nie mogą się jej doprosić. Po zapowiedziach PiS więcej na minimalnej dostanie od nich parkingowy przed szpitalem. Co z nauczycielami po 5-letnich studiach i początkową pensją na poziomie 2782 zł miesięcznie (już po podwyżkach). W takiej sytuacji więcej od nich zarobi pani woźna, która żadnych studiów kończyć nie musiała, za to potrafi świetnie podlewać kwiatki, za co jej oczywiście chwała. Takich przykładów można by wymieniać bez końca, dlatego pensję minimalną należy jak najszybciej znieść.

O tym, jak jest groźna przekonała się nie tak dawno polska branża transportowa. Niemcy i Francuzi dopięli swego i przekonali Komisję Europejską, żeby polski kierowca, który przewozi towary przez niektóre państwa zachodniej czy północnej Europy zarabiał co najmniej tyle, ile wynosi płaca minimalna w danym kraju. I to nawet wtedy, kiedy tylko na parę godzin przejeżdża jakąś zachodnią autostradą. Już nie trzeba tutaj pisać, że zachodnie minimalne stawki są parokrotnie wyższe od tych polskich. Jeśli kontrola wykaże, że pracownikowi zapłaciło się mniej, firma może dostać nawet pół miliona euro kary. A to dla wielu polskich firm transportowych prosta droga do bankructwa.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...