Planowali zamach na Marszu Równości. To małżonkowie z Lublina
Decyzję o zatrzymaniu w areszcie podejrzanych lubelski sąd podjął na wniosek Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. O parze, która w sobotę 28 września przyniosła środki wybuchowe na Marszu Równości w Lublinie informuje „Dziennik Wschodni”. Informację potwierdził tamtejszy prokurator Bartosz Frąk. – Według biegłego przedmioty zabezpieczone przy zatrzymanych były groźne dla życia – wyjaśniał. Dodał, że na obecnym etapie śledztwa nie ujawni wyjaśnień, które składali zatrzymani.
Małżeństwo zostało zatrzymane przez policję tuż przed rozpoczęciem marszu. Para miała przy sobie kilka pojemników z gazem i przytwierdzone do nich petardy. Biegli sądowi stwierdzili, że taka kombinacja wrzucona w tłum mogła doprowadzić do tragedii. W najgorszym scenariuszu mowa nawet o ofiarach śmiertelnych. Nielegalne wytwarzanie i posiadanie ładunków wybuchowych, które mogą sprowadzić niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób, jest w Polsce zagrożone karą od roku ośmiu lat więzienia.
II Marsz Równości w Lublinie
II Marsz Równości w Lublinie rozpoczął się od próby zablokowania przez jego przeciwników. Chodziło o około 200 osób, część z nich miała na głowie kominiarki. Policja oddzieliła uczestników marszu kordonem, a wobec grupy kontrdemonstrantów użyła gazu łzawiącego, a później też specjalnej barwiącej substancji. Mimo prób blokowania uczestnicy marszu przeszli całą zaplanowaną trasę.
W sumie co najmniej 30 osób zostało zatrzymanych przez policję. – Te osoby tak naprawdę były uczestnikami nielegalnego zbiegowiska i próbowały zakłócić przebieg Marszu – relacjonowała Renata Laszka-Rusek, rzeczniczka Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie.